Marsjańska sonda Curiosity, która wystartowała w sobotę w podróż na Czerwoną Planetę, nie przeszła wszystkich punktów protokołu, który ma zapewnić, że nie zawlecze na Marsa żadnych ziemskich organizmów - informuje portal space.com. Co najciekawsze, zrezygnowano z ostatecznego sprawdzenia sterylności wierteł, które będą używane do... szukania substancji organicznych, które mogłyby wskazywać na istnienie życia.
Według portalu space.com pierwotny plan zakładał, że wszystkie trzy wiertła polecą na Marsa w sterylnym pojemniku i dopiero tam sonda przy pomocy automatycznego ramienia wydostanie je i umieści w odpowiednim miejscu. W trakcie przygotowań do misji zdecydowano jednak, by jedno z wierteł umieścić w wiertarce już na Ziemi. Pojemnik otwarto w kontrolowanych warunkach, mimo wszystko fakt, że potem nie poddano go kolejnej sterylizacji oznacza odstępstwo od reguł.
Jak przyznaje w rozmowie ze space.com Catharine "Cassie" Conley, szefowa biura odpowiadającego w NASA za ochronę innych planet przed przeniesieniem tam ziemskich organizmów, o całej sprawie poinformowano ją już zbyt późno. Jej zdaniem doszło do nieporozumienia i trzeba będzie podjąć działania, by zapobiec podobnym przypadkom w przyszłości.
Decyzję o rezygnacji z dodatkowej sterylizacji uzasadniano między innymi faktem, że Curiosity ma lądować w kraterze Gale, gdzie nie ma lodu, który teoretycznie mógłby podtrzymać życie, przynajmniej na głębokości, do której sięgną wiertła.