W naszej Galaktyce, Drodze Mlecznej, może znajdować się do 6 miliardów podobnych do Ziemi planet - piszą w czasopiśmie "The Astronomical Journal" astronomowie z University of British Columbia. Ich szacunki wskazują na to, że jedna taka planeta może przypadać na pięć podobnych do naszego Słońca gwiazd. To kolejna w tym tygodniu publikacja na łamach tego czasopisma, która próbuje odpowiedzieć na pytanie, jak powszechnie mogą w Drodze Mlecznej występować warunki sprzyjające powstaniu życia. W poniedziałek badacze z University of Nottingham ogłosili, że w naszej Galaktyce może istnieć około 36 aktywnych, inteligentnych i zdolnych do wysyłania informacji cywilizacji.
W swojej najnowszej pracy kanadyjscy astronomowie za bliźniaczki Ziemi uznają skaliste planety, krążące wokół podobnych do Słońca gwiazd w tak zwanej strefie zamieszkiwalnej. To zakres odległości, przy których temperatura na powierzchni umożliwia istnienie wody w postaci ciekłej. To kluczowy warunek dla możliwości istnienia tam życia, jakie znamy.
Moje obliczenia wskazują na to, że na każdą z podobnych do Słońca gwiazd typu widmowego G może przypadać nie więcej, niż 0,18 podobnych do Ziemi planet - mówi współautorka pracy Michelle Kunimoto. Oszacowanie powszechności występowania różnego rodzaju planet wokół różnego rodzaju gwiazd pomaga zweryfikować teorie na temat powstawania i ewolucji planet i może pomóc w planowaniu misji kosmicznych, które będą poświęcone poszukiwaniom planet pozasłonecznych.
Nasza Droga Mleczna zawiera około 400 miliardów gwiazd, siedem procent z nich to podobne do Słońca gwiazdy typu G. To oznacza, że zgodnie z naszymi szacunkami liczba podobnych do Ziemi planet może sięgać 6 miliardów - dodaje astronom z UBC, Jaymie Matthews. Dotychczasowe szacunki były znacznie mniej dokładne, badacze wskazywali, że liczba podobnych do Ziemi planet na podobną do Słońca gwiazdę mieści się w granicach od 0,02 do ponad 1.
Dotychczasowe metody detekcji planet pozasłonecznych nie są przesadnie skuteczne w poszukiwaniu bliźniaczek Ziemi, gdyż te ciała niebieskie są względnie małe i krążą względnie daleko od swoich gwiazd. Szansa zaobserwowania zjawiska przejścia planety przed tarczą gwiazdy jest w związku z tym stosunkowo mała. Obecny katalog, zawierający już ponad 4 tysiące planet pozasłonecznych musi więc obejmować bardzo mały ułamek rzeczywistej liczby tych, najbardziej nas interesujących, planet. W ocenie rzeczywistej ich liczby potrzebne są modele matematyczne.
Rozpoczęłam od symulacji całkowitej populacji planet wokół gwiazd obserwowanych przez sondę Keplera - tłumaczy Kunimoto. Każdą z nich oznaczyłam jako znalezioną, albo przegapioną, w zależności od tego jak prawdopodobne było, że mój algorytm ją znajdzie. Porównałam potem katalog odkrytych planet ze wskazaniami mojego programu. Jeśli symulacja przynosiła zbieżne wyniki, to wskazywało, że wskazana początkowo populacja planet dobrze oddawała ich ostateczną liczbę - dodaje badaczka UBC.
Michelle Kunimoto ma na swoim koncie odkrycie 17 planet pozasłonecznych. Teraz, przeprowadzone przez nią badania mogą pomóc wyjaśnić jedną z najważniejszych zagadek badan planet pozasłonecznych, pytanie o to, dlaczego tak niewiele z tych, krążących wokół gwiazd w ciągu mniej niż 100 dni, ma promień w granicach 1,5 do 2 promieni Ziemi.