Pomorska Kasa Chorych chce, by w ostatnim kwartale tego roku w Gdańsku jeździło o połowę mniej karetek reanimacyjnych niż do tej pory. Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego Dorota Dygasiewicz ostrzega, że jest to groźne dla pacjentów - karetki mogą nie dojechać na czas. Dyrektor chce negocjować z Kasą, ale jak twierdzi, ta nie chce z nim rozmawiać.
Karetka reanimacyjna jest o wiele lepiej wyposażona od tej zwykłej i jeździ do przypadków szczególnych, tam gdzie zagrożone jest życie ludzkie.
Szefowa gdańskiego pogotowia ratunkowego opracowała unikatowy plan rozmieszczenia karetek reanimacyjnych tak, by ich dojazd do miejsca zdarzenia nie był dłuższy niż 8 minut.
Ponieważ Gdańsk liczy ponad pół miliona mieszkańców, to zgodnie z prawem karetek musi być nie mniej niż osiem. Kasa chorych chce dać pieniądze tylko na cztery. Do końca września zostało jeszcze ponad 20 dni pozostaje mieć nadzieję, że znajdą się pieniądze na pozostałe dwie karetki.
Foto Archiwum RMF
06:20