Dochodzenie w sprawie śmierci dwutygodniowego niemowlęcia prowadzi prokuratura rejonowa w Nowej Soli w Lubuskiem. Dwutygodniowe niemowlę zmarło przedwczoraj podczas reanimacji w szpitalu. Jak już informowaliśmy, matka chłopca zarzuciła dyspozytorowi pogotowia ratunkowego, że ten odmówił wysłania karetki do chorego dziecka.

REKLAMA

Kobieta twierdzi, że sama musiała przywieźć niemowlę do szpitala. Inną wersję wydarzeń przedstawia tymczasem lekarz nadzorujący prace nowosolskiego pogotowia. Jak mówi główny lekarz nowosolskiego szpitala Zbigniew Czyżak, wczoraj na numer pogotowia 999 zadzwoniła kobieta, która się nie przedstawiła. Stwierdziła, że ma chore dziecko, ale nie ma wybranego lekarza rodzinnego. Dyspozytor szpitala kazał jej przyjechać na oddział pediatryczny szpitala w Nowej Soli, ale nie karetką, a własnym samochodem. Wszystko dlatego, że jak twierdzi doktor Czyżak, kobieta nie powiedziała, że chce wezwać pogotowie. Zamiast tego rozłączyła się i za godzinę przyjechała z sąsiadami z odległego o 30 kilometrów miasteczka. Niestety jak się okazało dziecko w drodze do szpitala przestało oddychać. Podjęte przez lekarzy próby jego reanimacji zakończyły się niepowodzeniem. W najbliższych dniach zostanie przeprowadzona sekcja zwłok dziecka, a także przesłuchana taśma, na której rejestrowane są rozmowy telefoniczne z nowo-solskim pogotowiem. Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM Michała Szpaka:

02:00