Bomba ekologiczna nadal tyka na krakowskim Zabłociu. Wprawdzie małopolski inspektor ochrony środowiska wydał decyzję o natychmiastowym usunięciu kilkuset beczek z trującymi substancjami, jednak nie ma kto tego zrobić, gdyż b. właściciel składu, szef firmy EkoKrak 2000, ukrywa się.

REKLAMA

Policja nadal szuka właściciela składowiska, którego można byłoby obciążyć kosztami ponownej utylizacji odpadów. Jeśli nie uda się go odnaleźć, za utylizację zapłaci administracja państwowa.

Nadal nie wiadomo także, kiedy odpady znikną z centrum miasta. Cała procedura – jak wyjaśniają władze Krakowa - może potrwać nawet kilka tygodni.

Beczki z trującymi substancjami, składowane od ponad pół roku nadal, więc będą zagrażać mieszkańcom Krakowa. Choć – jak wyjaśnia Leszek Sebesta wojewódzki inspektor ochrony środowiska –

nie ma zagrożenia, które mogłoby spowodować natychmiastową katastrofę ekologiczną. Beczki zostały przeniesione pod dach, a teren jest cały czas monitorowany i kontrolowany przez policję.

Foto: Archiwum RMF

12:20