Okręt hydrograficzny Marynarki Wojennej ORP Arctowski kończy badania wraku odnalezionego na dnie Bałtyku. Są podejrzenia, że w czasie badań dna prowadzonych przez firmę poszukującą złóż ropy i gazu, natrafiono na niemiecki lotniskowiec Graf Zeppelin.

REKLAMA

I choć marynarze kończą prace, to na razie na ląd nie docierają żadne wieści. Nie wiadomo nadal, czy kadłub długości prawie 260 metrów i wysokości 10-piętrowego budynku to Graf Zeppelin. Marynarka Wojenna nie chce udzielać informacji. Być może więcej dowiemy się jutro rano – okręt wraca do bazy około godz. 8.

Ale i tak, bez względu na wyniki badań można się spodziewać, że na „świeży” wrak ruszą rzesze płetwonurków. Wprawdzie sami płetwonurkowie nie chcą o tym mówić, ale już można się domyśleć, że przygotowują się do takiej wyprawy. Świadczą o tym kolejne składane wnioski o wydanie zezwoleń.

Bez nich lepiej się tam nie wybierać. Morze w miejscu znaleziska jest starannie monitorowane np. z samolotu przez straż graniczną. Poza tym trzeba pamiętać, że wrak leży głęboko – na 86 metrach, i jest opleciony licznymi rybackimi sieciami. Aby tam nurkować trzeba mieć spore doświadczenie.