Protokół z Montrealu przyczynił się do przeciwdziałania ociepleniu klimatu znacznie bardziej niż Protokół z Kioto - przekonują na łamach czasopisma "Environmental Research Letters" naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Wyniki ich analiz pokazują, że podjęte pod koniec lat 90-tych starania o zapobieżenie powiększaniu się dziury ozonowej nad Antarktydą w istotny sposób przyczyniły się do zmniejszenia tempa ocieplenia klimatu. Bez tamtego porozumienia i eliminacji freonów, temperatura do 2050 roku mogłaby wzrosnąć o 1 stopień Celsjusza więcej, niż przewidują obecne prognozy. Podjęte w latach 90 inicjatywy na rzecz ograniczenia emisji innych gazów cieplarnianych nie mogą się pochwalić taką skutecznością.

REKLAMA

Zdaniem Australijczyków, Protokół z Montrealu, podpisany w 1987 roku i przewidujący eliminację zagrażających warstwie ozonowej freonów (chlorofluoroweglowodorów) okazał się w praktyce pierwszym międzynarodowym porozumieniem, które - nieco mimowolnie, ale konkretnie - przyczyniło się do osłabienia zmian klimatycznych.

Autorzy pracy przypisują to zaskakującej zgodności międzynarodowej opinii publicznej co do tego, że warstwa ozonowa jest nam potrzebna, a narażanie się na nadmiar promieniowania ultrafioletowego i związane z tym dodatkowe ryzyko chorób nowotworowych, jest nierozsądne. Walkę z dziurą ozonową, jak się wydaje, udaje się ludzkości wygrywać, przy okazji dała sobie dodatkową szansę także w zmaganiach ze zmianami klimatycznymi.

Freony są tysiące razy groźniejszymi gazami cieplarnianymi, niż dwutlenek węgla, ograniczający ich emisję Protokół z Montrealu nie tylko pomógł ocalić warstwę ozonową, ale i zwolnił w istotnym stopniu proces ocieplania się klimatu - mówi pierwszy autor pracy Rishav Goyal. W ten sposób Protokół z Montrealu miał większe znaczenie dla walki z ociepleniem klimatu, niż specjalnie mu dedykowany Protokół z Kioto. Akcje podjęte w ramach tego drugiego porozumienia ograniczą wzrost średniej temperatury do połowy stulecia o mniej więcej 0,12 stopnia Celsjusza, zobowiązania w ramach porozumienia z Montrealu zmniejszą w tym czasie ocieplenie o cały stopień. Efekty w Arktyce będą nawet większe, szacuje się, że ograniczenie emisji freonów zmniejszy tam ocieplenie nawet o 3-4 stopnie Celsjusza. To oznacza, że minimalna pokrywa lodu w Arktyce jest obecnie o około 25 proc. większa, niż gdyby emisji freonów nie ograniczono.

Badacze z UNSW postanowili porównać modele klimatyczne przy założeniu, że porozumienia z Montrealu nie było z sytuacją, jaką mamy dziś. Przyjęli przy tym dość ostrożne szacunki tempa wzrostu emisji freonów przed 1987 rokiem. Może się więc okazać, że Protokół z Montrealu był jeszcze bardziej skuteczny, niż sugerują. Ich zdaniem to najlepszy dowód na sens podejmowania zgodnych, międzynarodowych działań na rzecz środowiska, zanim będzie za późno. Montreal rozwiązał problem freonów, następnym celem powinno być zmniejszenie do zera emisji dwutlenku węgla - dodaje współautor pracy, prof Matthew England.

Chwaląc zdolności przewidywania i przekonywania twórców Protokołu z Montrealu nie sposób oprzeć się wrażeniu, jak niedokładne są wciąż nasze, dotyczące klimatu symulacje. Jak to możliwe, że o tak istotnym efekcie dowiadujemy się dopiero teraz?