Radykalizacja poglądów politycznych nie wystarczy, by stać sie terrorystą, większość osób, których poglądy stają się skrajne, nigdy nie ucieknie się do przemocy. Co więc sprawia, że człowiek staje się zamachowcem? Czy można to jakoś przewidzieć? Czy da się określić czynniki, które temu sprzyjają? Czy zaangażowanie w działalność terrorystyczną może mieć związek z chorobą psychiczną? Czy społeczność lokalna może pomóc ograniczyć wpływ ekstremistycznych treści na młodzież? Próby odpowiedzi na te pytania przynosi w najnowszym, specjalnym numerze czasopismo "American Psychologist", wydawane przez American Psychological Association. Artykuły koncentrują się na terroryzmie islamskim po 11 września 2001 roku.
"Terroryzm jest jednym z najbardziej złożonych problemów społecznych naszych czasów" - przyznaje redaktor numeru prof. John G. Horgan, psycholog z Georgia State University. "Próby zrozumienia terroryzmu podejmują badacze wielu dyscyplin naukowych, ale wiele pytań, dotyczących tego, jak tego typu akty przewidzieć, jak im przeciwdziałać, pozostają bez odpowiedzi. Nigdy jeszcze psychologia nie stała w obliczu tak pilnej potrzeby podjęcia tego tematu" - zauważa.
Radykalizacja w kierunku ekstremistycznych poglądów to inne zjawisko psychologiczne niż radykalizacja w kierunku ekstremistycznych akcji - piszą w artykule "Understanding Political Radicalization: The Two-Pyramids Model" dr Clark McCauley i dr Sophia Moskalenko z Bryn Mawr College. Opisują oni tzw. model dwóch piramid. Jedna z nich to piramida opinii, w której kolejne poziomy pokazują malejącą liczbę osób, które podzielają coraz bardziej radykalne poglądy. Druga to piramida działań, u której podstawy jest największa liczba osób całkowicie biernych, a kolejne, coraz mniejsze grupy, opowiadają się stopniowo za coraz bardziej radykalnym działaniem, przez zgodny z prawem aktywizm, przemoc polityczną, aż po terroryzm.
"99 procent osób o radykalnych poglądach nigdy nie podejmie ekstremalnych, zgodnych z tymi poglądami działań" - piszą autorzy i dodają, że z kolei wielu ludzi przyłącza się do ekstremistycznych akcji bez specjalnej ideologicznej podbudowy. Ich zdaniem, bez rozróżnienia ekstremistycznych idei od ekstremistycznych działań, programy walki z terroryzmem stają się mniej efektywne gdy nadmiernie, w nieuzasadniony sposób, rozszerzają krąg podejrzanych.
W artykule "Risk Assessment and the Prevention of Radicalization from Nonviolence Into Terrorism" dr Kiran M. Sarma z National University of Ireland w Galway rozważa, na ile w ogóle możliwa jest wcześniejsza identyfikacja osób, które mogą pójść drogą terroryzmu, i na jakie problemy napotykają próby oceny ryzyka. Opisuje obecne metody "prześwietlania" osób, które z jednej strony trafiły w krąg zainteresowań służb, a z drugiej stanowią potencjalnie zagrożenie, że od radykalnych poglądów przejdą do radykalnych czynów. Sarma przekonuje, że mimo praktycznych i etycznych problemów, do postępów można doprowadzić na etapie zbierania, oceny i interpretacji informacji. Jego zdaniem, nacisk trzeba położyć na odpowiednią ocenę zebranej wiedzy, a nie tylko rozszerzanie listy podejrzanych zachowań.
W artykule "There and Back Again: The Study of Mental Disorder and Terrorist Involvement" dr Paul Gill i Emily Corner z University College London podsumowują 40 lat badań dotyczących powiązań zaburzeń psychicznych z terroryzmem. Ich analiza wskazuje, że nie ma jednego profilu psychologicznego terrorysty, choć terroryści wykazują pewne cechy osobowości częściej, niż inni. Żadna z tych cech nie jest jednak sama w sobie wskaźnikiem, że ktoś zaangażuje się w działalność terrorystyczną. Ewentualne zaburzenia psychiczne są tylko jednym z czynników, które mogą na to wpłynąć.
Badacze z Boston Children's Hospital, Harvard Medical School i Boston University School of Social Work koncentrują się z kolei na działaniach, które w celu zmniejszenia ryzyka ekstremizmu można podejmować w lokalnych społecznościach. W artykule "Building Community Resilience to Violent Extremism Through Genuine Partnerships" piszą, że więzi społeczne mają kluczowe znaczenie dla ograniczenia ryzyka radykalizacji młodzieży i przeciwdziałania brutalnym aktom ekstremizmu. Autorzy przyznają jednak, że podejmowanie takich inicjatyw jest sprawą trudną i delikatną, bowiem jasne wskazywanie społeczności, których zagrożenie ekstremizmem najbardziej dotyczy, może prowadzić do stygmatyzacji i dyskryminacji, która z kolei obróci się przeciwko samej grupie i w istocie zmniejszy jej zdolność do przeciwstawienia się radykalizmowi.
(ph)