550 lat świetlnych od nas, w gwiazdozbiorze Ryb, toczy się proces na miarę mitologicznej historii o Kronosie pożerajacym własne dzieci. Astronomowie z University of California w Los Angeles i Indiana University opisują na łamach czasopisma "The Astronomical Journal" układ wokół gwiazdy RZ Piscium, która najwyraźniej... niszczy i rozbija w pył krążące wokół niej planety. To właśnie obłoki powstałego z nich gazu i pyłu przyczyniają się najprawdopodobniej do obserwowanego efektu "mrugania" gwiazdy, jej nieregularnego przygasania.
Wiemy, że w młodych układach pozasłonecznych często zdarza się planetom migrować w pobliże swojej gwiazdy, znaleźliśmy już wiele przypadków, kiedy gorące gazowe olbrzymy podobne do Jowisza krążyły po bardzo ciasnych orbitach - mówi Catherine Pilachowski z IU Bloomington College of Arts and Sciences. To bardzo interesująca faza ewolucji układów planetarnych i mamy szczęście, że zaobserwowaliśmy ten względnie krótki w porównaniu z czasem życia gwiazd proces - dodaje.
Planety, które zbliżą się nadmiernie do swej gwiazdy nie mają szans przetrwania, rozrywają je siły pływowe. W przypadku gwiazdy RZ Piscium materiał planety (lub planet) stopniowo rozkłada się w postaci okręgu na orbicie o rozmiarach orbity Merkurego. Na podstawie naszych obserwacji możemy stwierdzić, że obserwujemy albo rozrywanego właśnie masywnego gazowego olbrzyma, albo dwie nieco mniejsze planety tego typu, które zderzyły się i teraz stopniowo rozpadają - mówi Pilachowski.
Niestabilność na wczesnym etapie rozwoju układów planetarnych nie jest niczym nadzwyczajnym, młode planety często bardzo silnie oddziałują nie tylko ze swoją gwiazdą, ale i miedzy sobą. Nieuporządkowane orbity z czasem jednak się stabilizują i zaczynają układać bardziej regularnie. Obserwacje pokazały, że układ RZ Piscium pozostaje jeszcze w fazie nieuporządkowanej. Gwiazda jest stosunkowo młoda, ma od 30 do 50 milionów lat, jej temperatura jest nieco niższa od temperatury Słońca, natomiast - co typowe dla młodych gwiazd - emituje promieniowanie X o natężeniu tysiąc razy większym, niż Słońce. Mimo młodego wieku układu, gazy i pyły towarzyszące jego powstawaniu nie powinny już być widoczne. Jeśli je widzimy, to właśnie dlatego, że pojawiły się ponownie, jako skutek rozpadu planet.
To odkrycie daje nam rzadki i wspaniały wgląd w to, co dzieje się w nowo utworzonych układach planetarnych, gdzie planety często nie mają szansy przetrwać - mówi Pilachowski. To pomaga nam zrozumieć, dlaczego niektóre z nich ocaleją, a inne nie - podkreśla.
W badaniach brali udział naukowcy z Rochester Institute of Technology, Indiana University, University of California w Irvine, University of California w Los Angeles, Haverford College i Ithaca College. Obserwacje prowadzono z użyciem należącego do Europejskiej Agencji Kosmicznej satelity XMM-Newton, 3-metrowego teleskopu Shane w Lick Observatory w Kalifornii California i 10-metrowego teleskopu Keck I w Keck Observatory na Hawajach.