Diabeł tkwi w prostocie - studenci z koła naukowego fizyków UMCS w Lublinie skonstruowali antenę do wykrywania burz. Wystarczył pomysł i kilka kosztujących grosze – jak na sprzęt do badań naukowych – elementów, a dokładnie aluminiowych kątowników. Koszt to około 700 złotych. Antena jest bardzo skuteczna i przekazuje dane dla trzech europejskich systemów informujących o burzach.
Antena wygląda niepozornie. Dwa kwadraty z aluminiowych kątowników przecinające się pod kątem prostym: północ-południe, wschód-zachód. Folia aluminiowa - taką jakiej używamy w naszych kuchniach - jako filtr zakłóceń, i działa - mówi Piotr Parczyński student UMCS.
Zasięg dzięki podłączeniu do sieci to nawet 3500 km. Bez najmniejszego problemu można oglądać, gdzie były burze na przykład na Bałkanach, czy w dalekiej Rosji.
Każdy plus na mapie oznacza miejsce wyładowania, natężenie od żółtego do czerwonego, czas kiedy to nastąpiło. Uwzględniając prognozy pogody, układ wyżów i niżów, kierunek wiatrów możemy przewidzieć z dokładnością praktycznie co do godziny, gdzie burze się przemieszczą - mówi Bartłomiej Seredyński z koła naukowego fizyków UMCS.
Z naszych danych korzysta m.in. lotnisko w Bydgoszczy. Stworzyliśmy dla nich mapę miejsc, w których pojawiają się najczęściej wyładowania - dodaje. Skuteczność przewidywania jest praktycznie 100-procentowa - mówią twórcy.
Prace nad anteną-detektorem były poprzedzone prawie półrocznymi przygotowaniami oraz konsultacjami z administratorem sieci detektorów Blizortung.org, z którą obecnie współpracujemy - mówi Parczyński.