Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) ogłasza połowiczny sukces misji ExoMars. Sonda Trace Gas Orbiter (TGO) weszła na przewidzianą orbitę wokół Czerwonej Planety, ale do tej chwili nie ma potwierdzenia, czy moduł Schiaparelli przetrwał manewr lądowania. Centrum kontroli lotu poinformowało, że sygnał radiowy z lądownika urwał się jeszcze w czasie lotu - nie wiadomo z jakiej przyczyny.
ExoMars to projekt ESA, w który włączyła się też rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos. Kluczowe znaczenie dla badań naukowych ma orbiter TGO, który z orbity Marsa będzie analizować obecność w jego atmosferze gazów śladowych, które mogłyby wskazywać na możliwość istnienia tam życia. W przypadku Schiaparellego największe znaczenie miał właśnie manewr lądowania, który miał być próbą generalną przed drugim etapem projektu ExoMars, wysłaniem na Marsa w 2020 roku pierwszego europejskiego łazika. TGO i Schiaparelli zostały wystrzelone wspólnie, na pokładzie rosyjskiej rakiety Proton M, 14 marca bieżącego roku. Rozdzieliły się w minioną niedzielę.
ESA poinformowała w środę wieczorem, że pojazd TGO pomyślnie przeprowadził trwający aż 139 minut manewr hamowania i wszedł na zaplanowaną, eliptyczną orbitę wokół Marsa. Dzięki temu, jako drugi w historii europejski orbiter, dołączył do krążącego tam od 13 lat pojazdu Mars Express. Niestety do wieczora nie udało się nawiązać łączności z lądownikiem Schiaparelli EDM (Entry, Descent & Landing Demonstrator Module), który wszedł w atmosferę Marsa 107 minut po tym, jak TGO uruchomił silnik hamujący. ESA przyznała, że sygnał radiowy z nieznanych przyczyn urwał się jeszcze przed zetknięciem EDM z powierzchnią Czerwonej Planety.
ESA będzie próbowała zdobyć dalsze informacje, w nasłuchu ewentualnych sygnałów będą brały udział zarówno Mars Express, jak i naleąące do NASA sondy Mars Reconnaissance Orbiter (MRO) i Mars Atmosphere & Volatile Evolution (MAVEN). Nasłuch będzie prowadzony także z Ziemi z pomocą radioteleskopu GMRT (Giant Metrewave Radio Telescope) w Indiach.
Jeśli Schiaparelli wylądował bezpiecznie, jego baterie powinny zapewnić mu zasilanie przez 3 do 10 dni, okazji do nawiązania łączności z pewnością więc nie braknie. Jego zadaniem było przede wszystkim przetestowanie procedury lądowania, dodatkowa aparatura miała zbadać podstawowe warunki pogodowe na powierzchni. Jeśli lądowanie się nie udało, a ESA nie zdoła ustalić, co zawiodło, skomplikują się plany drugiego etapu misji. W 2020 roku na Marsa mają wyruszyć rosyjski lądownik i europejski łazik.