Na hiszpańskich plażach w związku z pandemią koronawirusa powszechne stały się dozowniki ze środkami do dezynfekcji dłoni. Cytowani przez media eksperci twierdzą, że nadmierne używanie niektórych substancji na słońcu może prowadzić do poparzeń skóry.
Należy unikać częstego mycia rąk żelem hydroalkoholowym na plaży - powiedziała dziennikowi "Las Provincias" dermatolog Marta Frieyro.
W środowym wydaniu hiszpańskiej gazety specjalistka ze szpitala w Marbelli, na południu kraju, odnotowała, że środki dezynfekujące na bazie alkoholu w połączeniu z intensywnym światłem słonecznym, na które podatny jest plażowicz, mogą prowadzić do nadmiernego opalenia skóry lub jej poparzenia.
Szczególnie niebezpieczne jest stosowanie ich na plaży w przypadku osób o delikatnej skórze, np. dzieci - dodała dr Marta Frieyro.
Hiszpańska dermatolog wyjaśniła, że zagrożenie wynikające z używania żeli hydroalkoholowych wynika z faktu, że "ich użytkownicy kierują się fałszywym przeświadczeniem, że zawarte w nich substancje szybko wyparowują".
Z kolei madrycka dermatolog Pilar Lopez Criado jako alternatywę dla żeli hydroalkoholowych na plaży zaproponowała "wodę z mydłem". W rozmowie z dziennikiem "ABC" wskazała, że takie rozwiązanie w utrzymaniu higieny jest bezpieczniejsze na bardzo nasłonecznionym terenie.
Inny dermatolog Pablo Montero radzi, aby plażowicze w ogóle unikali nadmiernego eksponowania ciała na słońcu z powodu groźnych dla skóry promieni ultrafioletowych.
Od początku czerwca przy wielu hiszpańskich plażach powstają punkty dezynfekcji rąk, przy których wczasowicze mogą umyć dłonie. Przybywa też czujników wyłapujących osoby o podwyższonej temperaturze ciała.