Jesień w ogrodach i działkach kojarzy się m.in. z grabieniem liści. Według ekspertów warto jednak zaniechać tej czynności, aby dać schronienie dla małych bezkręgowców, owadów czy jeży.
Jeżeli ktoś chce mieć wokół domu zawsze ładny, odkryty trawnik, to z pewnością nie zrezygnuje z grabienia liści. Przyrodnicy apelują jednak, aby - kto nie musi - nie grabił liści.
Przyzwyczajeni jesteśmy do porządku, żeby było ładnie, ale jakby ktoś przyszedł do naszego domu i wyczyścił lodówkę, to czy dla nas też by było ładnie? Nie bylibyśmy zadowoleni. To jest duży procent biomasy, która może być przetworzona przez małe organizmy i wrócić do obiegu - mówi profesor Stanisław Czachorowski, biolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Eksperci podkreślają, że w miejscach, gdzie zależy nam na ładnym trawniku np. na polu golfowym, to liście powinny być zabierane, bo to może utrudnić wzrost trawy.
Jest problem z glebami, takimi miejskimi, one są mocno przetworzone, brakuje tam destruentów (organizmy przetwarzające martwą materię organiczną np. bakterie i grzyby przyp. red.) i tam liście się w ogóle prawie nie rozkładają, to można powiedzieć, że tam należałoby grabić albo pomyśleć o rekultywacji gleby - dodaje profesor Czachorowski, mówiąc o miejskich parkach i skwerach.
Jeżeli już grabimy liście, to wrzućmy je do kompostowników, nie trzymajmy gdzieś w workach i nie palmy ich. Warto też zostawić jakąś nawet nie dużą stertę liści w ogrodzie czy na działce. To dobre schronienie, z którego mogą skorzystać np. jeże czy motyle jak latolistek cytrynek.
Zysk z zostawiania liści jest taki, że zwiększamy ilość węgla w glebie, to ma wpływ na tak zwaną sekwestrację węgla w glebie (proces, w którym węgiel jest usuwany z atmosfery i magazynowany w glebie i roślinności przyp. red.). Może na kilku metrach kwadratowych w skali ziemi nie robi to różnicy, ale jeśliby przyjąć taki tok postępowania ma to swoje znaczenie. Zwiększa chłonność gleby, bo im więcej próchnicy, tym gleba działa jak gąbka, a więc również wpływamy na małą retencję wody i łagodzimy skutki nawalnych deszczy - wyjaśnia biolog.