"Nasze ciała są tak zbudowane i jest w nich tak wiele różnych procesów, różnych tkanek, różnych struktur, że naturalną rzeczą jest to, że z czasem niektóre z nich się zużywają albo atakują nas drobnoustroje z zewnątrz i nasze ciała muszą z nimi walczyć. Niemożliwe jest to, żeby ktoś przez całe życie był zdrowy" - mówi Adam Mirek, doktor inżynierii biomedycznej i popularyzator nauki, który był gościem Wykładu otwartego w internetowym Radiu RMF24.

REKLAMA

Gość Wykładu otwartego przyznaje, że dużo częściej chorujemy zimą. Jak zauważa, ma to związek m.in. z tym, że kiedy jest zimno, to wirusy są mniej podatne na zniszczenia i są w stanie dłużej przetrwać. Dodatkowo nasz układ odpornościowy jest wtedy słabszy.

Do tego dochodzi faktycznie to, że kiedy jest zimno, to zamykamy się w pomieszczeniach. Przebywamy więcej w zamkniętym powietrzu, gdzie np. spędzamy czas w grupach i te infekcje mogą się łatwiej przenosić z jednej osoby na drugą. Do tego dodałbym jeszcze to, że w tych pomieszczeniach na ogół jest sucho, ponieważ mamy ogrzewanie, a suche powietrze to jest wróg dla naszego układu odpornościowego i naszych śluzówek, które w nosie czy w gardle są wówczas wysuszone, a zatem bardziej podatne na wirusy i inne drobnoustroje - zaznacza Adam Mirek.

Doktor przyznaje, że wpływ na częstsze chorowanie zimą ma również niedobór witaminy D.

Co się dzieje w naszym organizmie, gdy dopada nas infekcja?

Adam Mirek zaznacza, że gdy dopada nas infekcja i czujemy ból gardła, mięśni, mamy kaszel, katar i gorączkę - to są to objawy walki naszego organizmu z drobnoustrojami, które nas zaatakowały.

Taka gorączka lekka, powiedzmy do 38 stopni, to jest gorączka, której nie powinniśmy raczej zbijać, powinniśmy korzystać z tego, że ona jest. Jeżeli jednak ta gorączka przekracza 39 stopni, jeżeli utrzymuje się przez dłużej niż 5, 7 dni, to wówczas jest to sygnał do tego, żeby skonsultować ten problem z lekarzem. Natomiast zbijanie tej gorączki nie zawsze jest dobrym pomysłem, bo ona de facto jest dobra - zauważa gość w internetowym Radiu RMF24.

Jak dodaje, możemy pomóc naszemu organizmowi w tej walce przede wszystkim poprzez picie wody i leżenie w łóżku.

Bakterie a wirusy

Jak mówi Adam Mirek, bakterie i wirusy znacząco się między sobą różnią, a infekcja infekcji nierówna. Bakterie to są organizmy żywe, jednokomórkowe, które żyją samodzielnie. Natomiast wirusy to są strzępki białek, które potrzebują żywiciela. Konieczne jest dla nich umieszczenie się w komórce, żeby móc powielać swoje białko i dalej rozprzestrzeniać się po świecie.

Infekcje bakteryjne mogą się rozwinąć w bardzo poważną rzecz typu sepsa, zapalenie płuc i to już jest problem, ale łatwo jest je stosunkowo pokonać na wczesnym etapie, dlatego że mamy antybiotyki, które działają tylko przeciwko bakteriom. To jest bardzo ważne, żeby to podkreślić, że antybiotyki działają tylko na bakterie, nie działają na wirusy - zaznacza ekspert.

Natomiast wirusy są trochę bardziej podstępne, one wnikają w nasze komórki. Tutaj nasz układ odpornościowy musi się trochę bardziej postarać, żeby z nimi walczyć. Wirusy też stosunkowo szybko mogą mutować. To znaczy, że z sezonu na sezon możemy mieć do czynienia z innym wirusem grypy. Natomiast mamy szczepienia przeciwko wirusom. To jest taka nasza metoda walki z nimi, trochę na wcześniejszym etapie - tłumaczy popularyzator nauki, który znalazł się wśród 50 najważniejszych światowych twórców na TikToku.

Jak dodaje, nie da się jednoznacznie powiedzieć, która walka, z czym i dla kogo jest prostsza.