Myślicie, że podrabiane ubrania, kosmetyki, czy zegarki kupują tylko naiwniacy albo centusie, którzy chcą innym imponować, pokazać, że stać ich na to, na co ich... nie stać? Nieprawda, psycholodzy Wielkiej Brytanii i Kanady, pracujący pod kierunkiem badaczy z Uniwersytetu Kentu twierdza, że motywy klientów czy klientek, na przykład stoisk z podrabianymi torebkami są znacznie bardziej złożone. Piszą o tym na łamach czasopisma "Journal of Business Research".
Badania przeprowadzono w Chinach, które są równocześnie największym na świecie producentem podrobionych towarów i największym rynkiem ich zbytu. Psycholodzy pod kierunkiem dr Xuemei Bian z Uniwersytetu Kentu chcieli sprawdzić, co tak naprawdę napędza gigantyczny fałszerski przemysł, który przecież w większości nie oszukuje już samych klientów, którzy doskonale wiedzą, co i za ile kupują.
Pierwszym i oczywistym motywem takich zakupów pozostaje oczywiście pragnienie posiadania luksusowych dóbr i podkreślania z ich pomocą swojej pozycji społecznej. Szczególnie silnie efekt ten widać w społeczeństwach krajów na dorobku, rozwijających się, które wychodzą z niedostatku i dopiero się bogacą.
Okazało się jednak, że bardzo istotną rolę graja też inne emocje - z jednej strony - podniecenie związane z polowaniem na okazję, z drugiej - dreszczyk emocji towarzyszący włączaniu się w działania sekretnej grupy na granicy prawa. Do tego dochodzi związana ze świadomością oszustwa mieszanka wstydu i zakłopotania, połączona jednak z już całkiem hedonistycznym poczuciem satysfakcji.
Klienci oczywiście muszą znaleźć też usprawiedliwienie dla swoich działań. Są w tym bardzo kreatywni. Pojawia się mnóstwo najróżniejszych wymówek, od zwykłego przekonania, że nie robią nic złego, bo fałszu dokonał ktoś inny, po dość już wyszukane wrażenie, że fałszerze w zasadzie wyświadczają prawdziwym twórcom markowych produktów niemal uprzejmość, bo je... reklamują. Ot zawiłości ludzkiej natury.
(mn)