Szef czeskiego wywiadu stawił się u prezydenta Vaclava Klausa na oficjalnej uroczystości wręczenia mu awansu do stopnia generalskiego. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że generał Karel Randak dołożył starań, by nikt go nie rozpoznał.
Generał przybył na uroczystość z bujną brodą, długimi włosami i w dużych ciemnych okularach. Były zawodowy wojskowy wyjaśnił, że nie mógł pokazać twarzy, bo osobiście bierze udział w tajnych operacjach.
Dodał też, że już nie może się doczekać, kiedy się wreszcie ogoli. Westchnął też przyznając, że miał z zakamuflowaniem się tyle zachodu, iż najchętniej pozostałby pułkownikiem.