Gwałtowne burze przetoczyły się w nocy nad południowo-zachodnią i środkową częścią Francji. W nawałnicach zginęły co najmniej dwie osoby, a pięć zostało rannych. Wichury zrywały dachy i linie energetyczne, kilkadziesiąt tysięcy domów zostało pozbawionych prądu. Uderzenia piorunów wywołały co najmniej 20 pożarów.
W rejonie Bordeaux piorun zabił spacerującego 45-letniego mężczyznę. Natomiast nieco dalej na północ, silny wicher, którego prędkość przekraczała w porywach 100 km/h, przewrócił drzewo na samochód. W środku znajdowała się młoda kobieta, która zginęła na miejscu. Do tego pięć osób zostało rannych, w tym dwie ciężko, na campingu niedaleko miasta Anguleme. Przez całą noc ekipy ratunkowe miały pełne ręce roboty. Chodziło głównie o pozrywane dachy domów, drzewa i słupy elektryczne powalone na drogi, pożary spowodowane uderzeniami piorunów oraz piwnice zalane wodą. Kilkadziesiąt tysięcy domów w południowo-zachodniej Francji, a nawet w regonie paryskim zostało pozbawionych prądu.
Tymczasem w USA pożary. Ogień szaleje w 11 zachodnich stanach. Żywioł spustoszył już ponad 150 tysięcy hektarów lasów, zarośli i pól. Najgorsza sytuacja panuje w Oregonie i w stanie Waszyngton.
foto Archiwum RMF
08:30