Czy zakopiańscy biznesmeni rzeczywiście chcą agresji na przyrodę Tatrzańskiego Parku Narodowego? Czy nowe wyciągi i tunel mają przeciąć Tatry? Okazuje się, że to, co dziennikarze jednej z gazet wzięli za projekt inwazji narciarzy na Tatry jest wizją jednego człowieka i zapisem towarzyskiego spotkania jego przyjaciół.

REKLAMA

Wszystkiemu winien jest niegdyś nasz znakomity alpejczyk Andrzej Bachleda-Ałoś, który uważa, że Polska powinna przestać być narciarskim grajdołem i postanowił tą ideą zarazić innych zakopiańczyków. Stworzono więc wizję zagospodarowania rejonu Kasprowego Wierchu tak, aby dostanie się na ten szczyt nie zabierało narciarzom – jak to dzieje się w tej chwili – nawet kilku godzin: „Proponujemy różnego rodzaju rozwiązania, które nie są żadną rewolucją w Tatrach, tylko są powrotem do miejsc, w których na nartach do dziesiątek lat się jeździło”. Zdaniem burmistrza Zakopanego Piotra Bąka i dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego, Pawła Skawińskiego – pomysł nie zostanie zrealizowany wcześniej niż za 20 lat. Jeżeli więc coś grozi tatrzańskiej przyrodzie to nie inwazja narciarzy, ale narciarzom zestarzenie się w oczekiwaniu na dogodniejsze warunki dostania się na ich świętą górę. Narciarze wybierający się do Zakopanego muszą więc przygotować się na stanie w długiej kolejce do kolejki, która na Kasprowy Wierch wywozi nas już od ponad 60 lat.

foto Archiwum RMF

08:30