Naukowcy Europejskiej Agencji kosmicznej (ESA) nie mają już nadziei. Jak informuje na swej stronie internetowej czasopismo "New Scientist" najnowsza próba komunikacji z lądownikiem Philae, spoczywającym od listopada 2014 roku na powierzchni jądra komety 67P/Churiumov-Gerasimenko, zakończyła się niepowodzeniem. Philae nie odpowiedział. I już nie odpowie.
Inżynierowie i naukowcy German Aerospace Center (Deutsches Zentrum für Luft- und Raumfahrt; DLR) pełniącego rolę centrum kontroli misji sondy Rosetta i lądownika Philae, po raz ostatni wysłali wczoraj sygnał wzywający lądownik do uruchomienia koła zamachowego. Czas nam ucieka, chcieliśmy wykorzystać wszelkie możliwości - mówi szef projektu, Stephan Ulamec z DLR. Lądownik nie odpowiedział i trzeba uznać, że zapadł w stan uśpienia już na zawsze.
Kometa 67P oddala się już od Słońca i pod koniec stycznia stanie się już zbyt zimna i zbyt mało oświetlona, by Philae mógł tam przetrwać. Ostatnia próba miała sprawić, że się poruszy, być może przesunie nieco, by złapać więcej światła na swe baterie słoneczne. Odpowiedzi nie było. Być może nie działa nadajnik, być może sygnał w ogóle nie został odebrany.
Philae po raz ostatni nawiązał łączność w lipcu minionego roku. Nastąpiło to po wielu miesiącach milczenia i nie przyniosło przełomu w procesie przesyłania danych, zebranych podczas nie do końca udanego manewru lądowania. Ulamec przyznaje, że trzeba się pogodzić z myślą, że znaczna część tego, co lądownikowi udało się zmierzyć, już do nas nie dotrze. Musimy ograniczyć się do tego, co Philae przesłał w listopadzie ubiegłego roku.
Badacze liczą jeszcze na to, że podczas zapowiedzianego na wrzesień tego roku manewru sprowadzenia sondy Rosetta na bardzo bliską jądru komety orbitę, jej kamery dostrzegą jeszcze Philae. Dałoby to szanse, że zanim jeszcze Rosetta sama osiądzie na powierzchni 67P, będzie w stanie pomóc ostatecznie ustalić położenie lądownika. To pomogłoby w opracowaniu choćby tych danych, które udało się w 2014 roku odebrać.