Erwin Axer - reżyser teatralny, eseista i pedagog, jeden z największych twórców powojennego teatru; wieloletni dyrektor stołecznego Teatru Współczesnego w Warszawie zmarł w niedzielę w nocy. Miał 95 lat.
Wiadomość o śmierci reżysera potwierdził Maciej Englert, dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie.
Axer urodził się 1 stycznia 1917 roku w Wiedniu. Dzieciństwo i młodość spędził we Lwowie. Był absolwentem Wydziału Sztuki Reżyserskiej Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej (1939).
Debiutował jednoaktówką Eugene'a O'Neilla "Księżyc nad Karybami" na scenie Teatru Narodowego. Przed wojną przygotował jeszcze na tej scenie operę "Nędza uszczęśliwiona" Macieja Kamieńskiego (1938) i "Zwiastowanie" Paula Claudela (1938) oraz w marcu 1939 roku "Pannę Julię" Augusta Strindberga. Przez pierwsze dwa lata wojny pracował jako reżyser i aktor w Polskim Teatrze Dramatycznym we Lwowie. Tam też wyreżyserował w 1941 roku "Pannę Maliczewską" Gabrieli Zapolskiej i grał epizodyczne role.
Pod koniec 1942 roku, po aresztowaniu ojca - znanego adwokata, wyjechał do Warszawy. Wziął udział w Powstaniu Warszawskim, po czym, jako jeniec wojenny, przebywał w stalagu. Wywieziony stamtąd w góry Harz pracował w kamieniołomach. Po powrocie do kraju został (wraz z Michałem Meliną) w 1946 roku kierownikiem Teatru Kameralnego Domu Żołnierza w Łodzi, który po przeniesieniu do Warszawy w 1949 przemianowano na Teatr Współczesny. Kierował tą sceną do roku 1981. W latach 1954-1957 był dyrektorem połączonych scen Teatru Współczesnego i Narodowego.
Po 1949 roku, w okresie obowiązującego w Polsce socrealizmu, Axer reżyserował m.in. "Niemców" Leona Kruczkowskiego (1949), "Zwykłą sprawę" Adama Tarna (1950), "Domek z kart" Emila Zegadłowicza (1953).
Pytany po latach o granice kompromisu z władzą w tamtych czasach mówił: W latach 1949-53, potocznie nazywanych "stalinowskimi", trudno mówić o kompromisie. Ministerstwo Kultury co roku wyznaczało kilkaset sztuk do wyboru, klasycznych i współczesnych. Wybieraliśmy to, czego naszym zdaniem nie trzeba się było wstydzić, zważywszy okoliczności. Inicjatywa była jak widać ograniczona, choć publiczność pozbawiona innych rozrywek dopisywała. Koncentrowaliśmy się na zagadnieniach warsztatowych. Wychowywaliśmy zespół, a ja powoli zdobywałem zawód ("Życie", 1997).
Ważną realizacją Axera była premiera "Kordiana" Juliusza Słowackiego (1956) i "Tango" Sławomira Mrożka (1965). Jedną z głośniejszych inscenizacji Axera była też "Kariera Arturo Ui" Bertolta Brechta (1962) z Tadeuszem Łomnickim w roli głównej. Jedyną godnością współczesnej sztuki jest demistyfikacja. Erwin Axer to zrozumiał. I dlatego jego "Arturo Ui" jest nie tylko teatralnie bezbłędny. Ma współczesną jadowitość. I to jest największe osiągnięcie teatru i aktora. I zespołu - pisał Jan Kott o realizacji Axera w 1962 roku.
Axer konsekwentnie wprowadzał na polską sceną literaturę współczesną: "Macbetta" Eugene'a Ionesco (1972), "Lira" Edwarda Bonda (1974), "Święto Borysa" Thomasa Bernharda (1976), "Tryptyk" Maxa Frischa (1980). Do ważniejszych jego realizacji należą także m.in.: "Muchy" Sartre'a (1957), "Trzy siostry" Czechowa (1963), "Matka" Witkacego (1970), a także sztuki Mrożka: "Krawiec"(1979), "Miłość na Krymie" (1994).
Od 1962 roku Axer reżyserował też regularnie za granicą - w Niemczech Zachodnich, Szwajcarii, ZSRR, USA i Holandii. Od 1972 roku był stałym reżyserem-gościem wiedeńskiego Burgtheater. W latach dziewięćdziesiątych reżyserował w Thalia Theater w Hamburgu.
Od 1949 do 1979 roku, z małymi przerwami, Erwin Axer zajmował się pedagogiką na Wydziale Reżyserii w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej. Jest również autorem licznych esejów o teatrze oraz krótkich form literackich, porównywanych często do prozy Antoniego Czechowa, a publikowanych przez lata w miesięcznikach "Dialog" i "Teatr". Część z nich opublikował w książkach: "Listy ze sceny" (1955, 1957), "Sprawy teatralne" (1966), "Ćwiczenia pamięci" (1984, 1991, 1998), "Kłopoty młodości, kłopoty starości" (2006), "Z pamięci" (2007).
Odszedł mój największy mistrz. Człowiek, któremu zawdzięczam wszystko, co jest najszlachetniejsze w zawodzie aktora. Mianowicie erudycję, którą się dzielił z wszystkimi, europejski styl bycia, z którego żartowano. Śródziemnomorski, powiedzmy, styl życia, z którego żartowano - mówi o Axerze Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie.
Niezwykła kultura w obcowaniu z zespołem, z ludźmi, wyrozumiałość dla ich błędów, a jednocześnie niezwykła wiedza, umiejętność wprowadzania zespołu. Świetne pióro, wspaniałe felietony. Polecam wszystkim jego książki. Odszedł ktoś, kto był dla wielu z nas adresem tego, co jest najpiękniejsze i najszlachetniejsze w człowieku-artyście - dodaje Englert.