Złotą Palmę na 64. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes zdobył film kultowego amerykańskiego reżysera Terrence'a Malicka "Drzewo Życia" z Bradem Pittem i Seanem Pennem w rolach głównych. Reżyser tej ekranowej przypowieści filozoficznej - nazywanej przez wielu francuskich recenzentów arcydziełem - nie odebrał jednak nagrody osobiście, bo bardzo rzadko pojawia się na głośnych imprezach.

REKLAMA

Za najlepszą aktorkę uznana została natomiast Kirsten Dunst, która gra w nowym filmie Larsa Von Triera "Melancholia". Odbierając nagrodę aktorka podziękowała organizatorom festiwalu za to, że nie wycofali "Melancholii" z kaneńskiego konkursu mimo kontrowersyjnej wypowiedzi Von Triera o Hitlerze.

Za najlepszego reżysera uznany został Duńczyk Nicolas Refn - twórca filmu "Drive" o kaskaderze, który pomaga bandytom.

Nagrodę za najlepszą rolę męską przyznano francuskiemu aktorowi Jeanowi Dujardin, za interpretację postaci gwiazdora kina niemego w czarno-białym filmie "The Artist" Michela Hazanaviciusa.

Filmy "Once upon in Anatolia" tureckiego reżysera Nuriego Bilge Ceylana i "Le gamin au v‚lo" braci Jean-Pierre'a i Luca Dardenne z Belgii otrzymały ex-aequo nagrodę Grand Prix.

Nagrodę za najlepszy scenariusz otrzymał Joseph Cedar z Izraela za film "Footnote".

"Wybór laureata Złotej Palmy był dosyć łatwy"

Szef jury tegorocznego festiwalu w Cannes Robert De Niro powiedział, że wybór laureata Złotej Palmy był dosyć łatwy. Decyzja jury jest o tyle zaskakująca, że reakcje festiwalowej publiczności po premierze "Drzewa życia" były mieszane.

Film trwa ponad dwie godziny i widzowie przyzwyczajeni do bardziej tradycyjnego sposobu narracji mogą się nudzić. "Drzewo życia" to bowiem rodzaj filozoficznej przypowieści, pełnej metafizycznych i religijnych pytań, w której historia przeciętnej amerykańskiej rodziny przeplatana jest zachwycającymi estetycznie, długimi sekwencjami o powstaniu świata i ewolucji życia na Ziemi.

Na ekranie widać między innymi "wielki wybuch", po którym miał narodzić się wszechświat. To film dla widzów, którzy oczekują czegoś więcej, niż tylko wartkiej akcji i spójnego scenariusza i którzy chcą odbyć niepowtarzalną podroż w rejony z pogranicza awangardowej kinematografii i filozoficznych przemyśleń.

"Zasłużona nagroda dla tajemniczego artysty-geniusza"

Wielu festiwalowych dziennikarzy jest rozczarowanych faktem, że nagrodzony twórca "Drzewa życia" Terrence Malick nie pojawił się ani na ceremonii rozdania nagród, ani na późniejszej konferencji prasowej. Przyznają jednak, że nagroda trafiła do artysty zasłużenie.

Reżyser wyjaśnia, że nie chce być gwiazdorem. Pragnie, by ludzie interesowali się tylko jego filmami, a nie jego osobą. Bliscy współpracownicy Malicka dodają, że jest on na dodatek chorobliwie nieśmiały - obawia się tłumów, nie chce być filmowany ani fotografowany. Odmawia też udzielania wywiadów.

Podczas rozdania nagród doszło do zaskakującej sytuacji, bo nie wiadomo było, kto odbierze Złotą Palmę. Grający w filmie Sean Penn nie przyszedł, bo pokłócił się z Malickiem, odtwórca innej roli Brad Pitt nie pojawił się, bo - jak wyjaśnił - nie chciał "przywłaszczać sobie" sukcesu reżysera. W końcu nagrodę odebrał jeden z producentów.