Zmarł Zbigniew Wodecki - wybitny muzyk i wokalista. Artysta miał 67 lat. Przebywał w szpitalu po udarze. Informacja o jego śmierci pojawiła się na oficjalnej stronie internetowej artysty.
"W piątek 5 maja Zbigniew Wodecki przeszedł w Warszawie operację bypass-ów. Jeszcze w niedzielę czuł się dobrze i rozmawiał z bliskimi. Niespodziewanie 8 maja nad ranem doznał rozległego udaru mózgu. Mimo niezwykłej woli życia i staraniom lekarzy udar dokonał nieodwracalnych obrażeń. Odszedł od nas w dniu 22. maja w jednym z Warszawskich szpitali. Żona i dzieci byli przy nim" - napisano w oświadczeniu opublikowanym na stronie wodecki.pl. Jak podkreślono, artysta zostanie pochowany w ukochanym Krakowie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Zbigniew Wodecki urodził się 6 maja 1950 roku w Krakowie. Swoją przygodę z muzyką rozpoczął już w wieku 5 lat. Z wyróżnieniem ukończył szkołę w klasie skrzypiec Juliusza Webera.
Wodecki grał m.in. z Ewą Demarczyk, Markiem Grechutą, w zespołach Czarne Perły i Anawa. Był skrzypkiem Orkiestry Symfonicznej PRiTV oraz Krakowskiej Orkiestry Kameralnej.
Jako wokalista Wodecki zadebiutował w latach 70. Wiele z wykonywanych przez niego piosenek stało się przebojami. To m.in. "Zacznij od Bacha", "Izolda", "Chałupy", "Z Tobą chcę oglądać świat" i "Teatr uczy nas żyć". Sympatię najmłodszych zyskał dzięki wykonaniu piosenki tytułowej z bajki "Pszczółka Maja".
W 2015 roku Zbigniew Wodecki był gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM. Ja już przestałem nagrywać, bo mi się nie chce. Wiem, że nie przeskoczę już, ja już swoje zrobiłem, odrywam od tego bloczka, co sobie nagrabiłem przez te 40 lat - mówił artysta. Mam nadzieję, że mi się uda jeszcze nagrać jakieś swoje pomysły, które dam do obróbki młodym, fantastycznie zdolnym ludziom, którzy kończą Akademię Muzyczną i którzy uczą się muzyki po to, żeby państwu ją później grać i żeby wyście się kochani słuchacze radia RMF FM nauczyli słuchać muzyki, oglądać obrazy, czytać literaturę, żeby was nikt w konia nie robił - dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Pytany o swoje doświadczenia związane z ocenianiem występów innych artystów, Wodecki przyznał: "To jest bardzo prosta sprawa. Od razu się człowiek orientuje, kto będzie z tego żył i w kogo warto inwestować. Nie da się nauczyć śpiewać. Znaczy można się nauczyć śpiewać, tylko po co? Chodzi o to, żeby mieć coś od Boga, że od razu wiadomo, że ten gość jest bardzo, że tak powiem, efektowny. Nie efekciarski tylko efektowny, bo to jest zasadnicza różnica".
Zbigniew Wodecki nie bał się wchodzenia w ambitne i niesztampowe projekty. Był jednym z artystów, którzy wzięli udział w nagraniu albumu "Albo Inaczej" - wyjątkowej płyty, na której popularne hip-hopowe kompozycje zostały wykonane w aranżacjach jazzowych. Zaśpiewał wtedy piosenkę "Jest jedna rzecz", której twórcą jest Ryszard "Peja" Andrzejewski. Nagranie zdobyło dużą popularność i uznanie internautów.
Chodziło o to, żeby zaśpiewać z fajnym big bandem, bo ja oczywiście usłyszałem to i powiedziałem "zrobimy tak", a później został mi przedstawiony aranż. Poprosiłem bardzo zdolnego Michała Tomaszczyka, który świetnym jest aranżerem, świetnym muzykiem i świetni muzycy grali - wspominał Wodecki w rozmowie z RMF FM. Z uznaniem wyraził się też o artystach sceny hip-hopowej. Ja ich podziwiam, bo ja tak nie umiem rapować jak oni. Podziwiam wszystkich tych, którzy robią to, czego ja nie potrafię - przyznał. Tak jak ja nie potrafię rapować jak Peja, tak Peja by tego nie zaśpiewał tak, jak myśmy to zaśpiewali w tym aranżu - zauważył Wodecki.
Dużym sukcesem okazała się współpraca Wodeckiego z orkiestrą i chórem Mitch & Mitch. W 2015 roku nagrali na nowo płytę Wodeckiego z 1976 roku. Album "1976: A Space Odyssey" okazał się dużym sukcesem.
Ja jestem w totalnym szoku, dlatego że młode chłopaki w wieku moich dzieci, a może i młodsze, bardzo zdolne muzycznie, wzięły materiał sprzed 40 lat - przyznał Wodecki w RMF FM. Mitch & Mitch mi przypomnieli o tym, że ja się mam tym bawić. A tu ja śpiewam już 40 lat i ciągle kurczę chcę zrobić karierę, to jest coś strasznego - dodał.
Płyta została nagrodzona Fryderykiem w kategorii "Album roku pop".
Ludzie nie umieją słuchać prawdziwej muzyki, bo taka się zrobiła komercja, oduczyli się słuchać - ocenił Wodecki w rozmowie z RMF FM. Podkreślił, że taka sytuacja nie pozwala młodym i zdolnym muzykom na pokazywanie swoich możliwości.
Oni nawet kończąc wyższe studia, Akademię Muzyczną, gdzie uczyli się na mistrzach świata, bo grali utwory Paganiniego, żeby skończyć szkołę, Chopina, Brahmsa, Liszta, skończyli, zagrali dyplom i nawet nie mogą na weselu sobie dorobić, bo nie umieją discopolo. Z czego mają żyć ci artyści, muzycy - zastanawiał się.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video