"Haśka wyglądała jak kolorowy ptak w kurniku. Jak się z nią szło przez ulicę, to sto procent ludzi oglądało się za nią, kobieta czy mężczyzna, wszyscy" - wspomina w rozmowie z PAP Zbigniew Myga, brat poetki. 9 maja przypada 85. rocznica urodzin Haliny Poświatowskiej.

REKLAMA

W towarzystwie Haliny Poświatowskiej żyłem zaledwie 16 lat, z czego, powiedzmy od 1961 r. było te siedem lat, kiedy ona była w miarę zdrowa, gdzie nasze stosunki wzajemne były czymś w rodzaju partnerstwa. Mogłem się jej w jakiś sposób przydać. Byliśmy z siostrą zupełnie inaczej wychowani, nam się wydawało naturalne, że wspomaganie tego najsłabszego ogniwa w domu było od początku naszą powinnością - mówił Zbigniew Myga.

Brat poetki podkreślał, że była ona niezwykle piękna i bardzo kolorowa na tle szarej, PRL-owskiej ulicy. Lata 60., szare ulice, szarość, szarość, szarość. Jakby z popiołu świat. I na tej ulicy Haśka. Ona nigdy nie poruszała się sama, zawsze ktoś jej towarzyszył. Była nie tylko niezwykle piękna, ale też zupełnie inaczej wyglądała, bo koleżanki z Ameryki przysyłały jej ciuchy, które naprawdę było widać. Haśka wyglądała jak kolorowy ptak w kurniku. Jak się z nią szło przez ulicę, to sto procent ludzi oglądało się za nią, kobieta czy mężczyzna, wszyscy. Ja to trochę porównuję do innego zdarzenia z Piwnicy pod Baranami, kiedy prześliczna Anna Dymna weszła do sali i - rzeczywiście - nie trzeba było zapalać reflektorów. To była tego typu postać... - wspominał jej brat.

Pokrzywy i taśma samoprzylepna, czyli jak Halina Poświatowska dbała o urodę

W czasach, gdy jedynym dostępnym kosmetykiem był krem nivea, dbanie o urodę nie było wcale łatwe, wspomina brat poetki Zbigniew Myga. Sam, jako chłopiec często zbierał dla starszej siostry młode pędy pokrzywy, które ona stosowała do pielęgnacji włosów. Pokrzywy służyły jako kosmetyk, Haśka okładała nimi włosy, na tym wszystkim zawiązywała turban z ręcznika i urzędowała w takim zawoju, co najmniej przez pół dnia. Co najważniejsze, te zabiegi - rodem z medycyny ludowej - okazywały się być skuteczne - wspomina Myga.

Nieco bardziej kontrowersyjnym sposobem dbania o cerę był sposób Poświatowskiej na zapobieganie zmarszczkom, polegający na stosowaniu... taśmy samoprzylepnej. Otóż po przyjściu do domu Haśka natychmiast naklejała sobie na czole kawałek szkockiej taśmy samoprzylepnej. Taki pięciocentymetrowy odcinek plastra działał przeciwzmarszczkowo i do tego miał działanie podwójne, bo nie tylko fizycznie utrudniał marszczenie, ale na dodatek kazał panować nad mimiką twarzy"- opowiadał brat poetki.

Halina Poświatowska uważała wręcz, że "kobieta dbająca o urodę musi płakać i śmiać się bezzmarszczkowo".

"Należała do rzadkiego gatunku kobiet świetlistych"

Brat poetki wspomina niezwykłą urodę Haliny Poświatowskiej, ale też to, że jej postaci towarzyszyła specyficzna aura. Haśka należała do bardzo rzadkiego gatunku kobiet świetlistych. Gdziekolwiek wchodziła, robiło się jaśniej - wspominał Myga.

Te i inne wspomnienia można znaleźć w książce Kaliny Słomskiej i Zbigniewa Mygi "Poświatowska we wspomnieniach i inspiracjach", wydanej w 2016 roku. Zbigniew Myga jest kuratorem wystawy poświęconej poetce w Domu Poezji - Muzeum Haliny Poświatowskiej w Częstochowie.

Czytelnik, chcący poznać bliżej życie uczuciowe poetki, może sięgnąć także po książkę Ireneusza Morawskiego "Listy do Haliny Poświatowskiej" (2017). Bohaterami są: ona - poetka chora na serce. On - niewidomy literat. Poznali się pod koniec 1956 roku. Tak rozpoczął się jeden z najpiękniejszych romansów w polskiej literaturze XX wieku. Ale kiedy Haśka wyjechała na operację serca do Stanów Zjednoczonych, zostały im tylko listy. Przez wiele lat niepublikowane. Choć sama adresatka przygotowywała je do druku, Ireneusz nie zgodził się na ich wydanie. Dziś czyta się je jak najpiękniejszą opowieść o uczuciu dwojga nadwrażliwców i czuły portret poetki. Miłośnicy twórczości Poświatowskiej poznali Ireneusza Morawskiego dzięki "Opowieści dla przyjaciela". Po ponad pół wieku do tomu prozy Poświatowskiej dołączyły i listy.

Wielbiciele twórczości poetki mogą też sięgnąć po książki "Ja minę, ty miniesz..." wspomnienia o Halinie Poświatowskiej Marii Pryzwan (2008), "Uparte serce" Kaliny Błażejowskiej (2014) "Haśka. Poświatowska we wspomnieniach i listach" Marioli Pryzwan (2015), czy "Halina Poświatowska w zwierciadle swej kobiecości" Katarzyny Karaskiewicz (2008).