"Nie ma ludzi odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni" - zwykł mawiać legendarny polski bokser Jerzy Kulej. Film o nim i jego żonie "Kulej. Dwie strony medalu" wchodzi do kin 11 października. Odtwórca głównej roli Tomasz Włosok został trafiony kilka razy w trakcie kręcenia dzieła, ale jak przyznał w rozmowie z Piotrem Salakiem, "było to wliczone w ryzyko zawodowe". Aktor opowiedział w Radiu RMF24 m.in. o tym, który aspekt kręcenia filmu okazał się niezwykle stresujący i na czym polegał fenomen pięściarski dwukrotnego złotego medalisty olimpijskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Rozmowa w internetowym Radiu RMF24 zaczęła się od przeegzaminowania Tomasza Włosoka z jego kariery w sportach walki. Aktor, który przyznał, że bawił się fantastycznie przy powstawaniu filmu, nie jest pięściarskim żółtodziobem.
33-latek trenował m.in. aikido, krav magę czy tajski boks.
Ale cały czas gdzieś podświadomie, podskórnie czułem, że ciągnie mnie w kierunku tego boksu klasycznego, że jest w tym coś szlachetnego. Nie uważam, że tajski czy krav maga nie są szlachetne, ale ten boks ma coś tradycyjnego w sobie, (...) trochę jak partia szachów - przyznał rozmówca Piotra Salaka.
Z tego tytułu artysta czuł się "odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu", żeby startować do castingu do roli Jerzego Kuleja.
Nie miałem w sobie takiej emocji, że "muszę to wygrać, bo to jest dla mnie", natomiast czułem, że mam predyspozycje, żeby startować do tego castingu, że wiem, o czym jest ten film, wiem, jak można by było do tego podejść i byłem świadomy warunków, jakie mam, które są zbliżone do Jerzego Kuleja - wyjaśnił.
Aktor przyznał jednocześnie, że pierwsze wejście do ringu przy realizowaniu scen igrzysk olimpijskich, było paraliżujące.
Tłumaczył to m.in. presją związaną z obecnością na planie dużej ilości statystów grających publiczność.
Wszystkie filmowe walki były odgrywane w bardzo realistyczny sposób i pracowano nad nimi z kaskaderem. Osobiste przygotowania do filmu zajęły Włosokowi ponad rok.
Jurek bił się trochę inaczej niż bokserzy w tamtym czasie (...) kiedy to była szermierka oparta na skakaniu i wyczuwaniu się (...) boks był bez schodzenia z linii (...) Jurek złamał tę konwencję. Bardzo dynamicznie boksował, skracał dystans i w półdystansie boksował na korpus - mówił w Radiu RMF24 Tomasz Włosok, który w ramach przygotowań do roli dobrze zapoznał się z dorobkiem sportowym odtwarzanej przez niego postaci.
Zdaniem niektórych, krok Jurzego Kuleja był podobny do kroków tancerza. Ten wątek również pojawia się w filmie.
Po pierwszych zajęciach z tańca byłem gotowy rzucić to wszystko - przyznał otwarcie gość Piotra Salaka, wskazując, że stanowiło to spore wyzwanie aktorskie.
Jerzy Kulej został zapamiętany jako genialny zawodnik, ale to nie wszystko.
"Narcyz, furiat, zazdrośnik, kobieciarz" - takie epitety padły w studiu Radia RMF24 z ust Tomasza Włosoka, który opisywał drugą stronę sportowca.
Jestem zdania, że ten film nie jest o Jurku. On jest bardziej o relacji między Jerzym a Heleną, o ich związku, a nawet odważyłbym się powiedzieć, że ten film jest bardziej o Helence, o jej roli w tym związku - dopowiedział.
Tak naprawdę to ona była tym głosem rozsądku, mądrością, bo Jurek to kolorowy ptak - podsumował.
Film nie omija także postaci Feliksa "Papy" Stamma - trenera bokserskiego granego przez Andrzeja Chyrę.
"Papa" jest ojcem, którego Jurek tak naprawdę nigdy nie miał - powiedział rozmówca Piotra Salaka.
"Papa" tego Jurka tak trochę traktował, że Jurek był cały czas w poczuciu niedocenienia - wskazał, dopowiadając, że dla głównego bohatera było to bardzo motywujące.
Surowość tamtych czasów, m.in. w kwestii relacji międzyludzkich, jest również zilustrowana w filmie Xawerego Żuławskiego.