"L’Immensita" to opowieść o migracji duszy, przejściu z jednego stanu do drugiego – powiedział w poniedziałek Emanuele Crialese. Inspirowany jego dzieciństwem kameralny dramat rodzinny z magnetyczną rolą Penelope Cruz uczestniczy w konkursie głównym 79. festiwalu w Wenecji.
Po 11 latach nieobecności w kinie twórca obsypanych nagrodami "Respiro" i "Złotych wrót" przyjechał na festiwal do Wenecji z filmem, do realizacji którego przymierzał się od lat, ale wciąż nie miał poczucia, że to już odpowiedni moment. Podobnie jak jego poprzednie dzieła "L’Immensita" jest dramatem rodzinnym. Jednak po raz pierwszy Crialese stworzył historię inspirowaną własnymi wspomnieniami z dzieciństwa, spędzonego w Rzymie lat 70. Na pierwszym planie ukazał Clarę (w tej roli Penelope Cruz), mieszkającą w Wiecznym Mieście kobietę hiszpańskiego pochodzenia, która wychowuje trójkę dzieci. Tkwi ona w związku, w którym już dawno wygasło uczucie. Mąż Felice (Vincenzo Amato) nawiązał romans ze swoją sekretarką i sporo czasu spędza w pracy, a kiedy już wraca do domu, staje się patriarchalnym agresorem wyładowującym frustracje na rodzinie. Samotna w małżeństwie Clara, kochająca bezgranicznie swoje dzieci, stara się uciekać razem z nimi w świat wyobraźni. Szczególnie głęboka więź i porozumienie łączy ją z dwunastoletnią córką Adri (Luana Giuliani), która identyfikuje się jako chłopiec, przez co często pada ofiarą docinków ze strony młodszego brata.
Podczas konferencji prasowej poprzedzającej premierę obrazu Crialese przyznał, że Adri to on w przeszłości. "L’Immensita" jest artystyczną reinterpretacją mojej historii. Nie jest to jednak film zbudowany jedynie z moich losów i słów. Zamiast skupiać się wyłącznie na sobie, chciałem dotknąć tematów, które naprawdę mnie interesują, opowiedzieć o migracji duszy, przejściu z jednego stanu do drugiego - powiedział. Dodał, że "najlepszym aspektem bycia mężczyzną jest bycie kobietą". Dopytywany o swoją tożsamość reżyser odparł, że nie widzi różnicy między jednym i drugim światem. Jestem tym, kim jestem i trzymam się obu tych biegunów. Nigdy nie będę taki jak inny mężczyzna. Nie oznacza to jednak, że nie mam w sobie ogromnego pierwiastka kobiecego charakteru. Prawdopodobnie jest on najlepszą częścią mnie - stwierdził.
Crialese nie ukrywał, że film nie doszedłby do skutku, gdyby nie "artystyczne i osobiste spotkanie z Penelope Cruz". Hiszpańska aktorka stworzyła w "L’Immensita" magnetyczną kreację, kolejną w swej bogatej karierze. Zaledwie rok temu odebrała w Wenecji puchar Volpi dla najlepszej aktorki za jedną z tytułowych ról w "Matkach równoległych" Pedro Almodovara. Jak sama wspomniała, spośród siedmiu filmów hiszpańskiego twórcy, w których wystąpiła, w pięciu grała mamę. Pedro od początku dostrzegał we mnie matkę i nie sądzę, że był to przypadek. Mam bardzo silny instynkt macierzyński. Już jako pięcioletnia dziewczynka opowiadałam każdej osobie napotkanej w parku, że chcę mieć dzieci tak szybko jak będzie to możliwe. Poza tym naprawdę fascynuje mnie to, co dzieje się w rodzinach. Każdej rodzinie przydarzają się różne historie i wszystkie wydają mi się interesujące. Właściwie każdy film, w którym gram, mógłby kręcić się wokół tego tematu, a ja nigdy nie czułabym przesytu - zaznaczyła Penelope.
Pytana o wyjątkową więź Clary z Adri, Cruz zwróciła uwagę, że "obie są uwięzione w swoich ciałach, w tej rodzinie, w domu i atmosferze w nim panującej". Nie mają planu B, nie mają dokąd uciec. Jedyną możliwą ucieczką jest telewizja, dzięki której mogą zbliżyć się do sztuki, muzyki, tańca, marzeń o innym życiu. Moja bohaterka doświadcza takiej dawki opresji, że nie może tego dłużej znieść. Każdego dnia udaje przed swoimi dziećmi, że wcale nie jest tak źle, jak im się wydaje. W pewnym momencie popada w głęboką depresję. Musi wyjechać do kliniki i odseparować się od rodziny. To była przejmująca scena, ponieważ tak bardzo odzwierciedla realia panujące dzisiaj w wielu rodzinach. Na świecie żyje wiele kobiet uwięzionych w swoich domach. Sama znam kilka takich strasznych historii - powiedziała.
"L’Immensitę" przyjęto w Wenecji entuzjastycznie. Guy Lodge (Variety) podkreślił w recenzji, że "Cruz dodaje blasku" opowieści Crialesego. W pierwszym od ponad dekady filmie włoskiego twórcy moc hiszpańskiej ikony jest zarówno atutem, jak i czynnikiem od czasu do czasu odciągającym uwagę od debiutującej Luany Giuliani - napisał. Camillo De Marco (Cineuropa) zwrócił uwagę, Emanuele pozostawił widzom wiele niedopowiedzeń. Nie wiemy, czy ta dziewczynka będzie mieć łatwe życie, czy przejdzie tranzycję. Można odnieść wrażenie, że cały ból w tej historii jest zarezerwowany dla matki, ofiary seksistowskiej hipokryzji. A dwunastoletnia bohaterka, która czuje się kosmitką, cieszy się beztroską dzieciństwa. Tymczasem Penelope Cruz właśnie dodała do swojego repertuaru kolejną poruszającą, tragiczną postać - ocenił. Nieco bardziej sceptycznie podszedł do występu hiszpańskiej gwiazdy Peter Bradshaw (The Guardian). Nie jestem pewny, czy Penelope Cruz jest ukierunkowana w tym filmie na swoje największe atuty, choć oczywiście jak zawsze jest bardzo dobra. Nie sposób jednak odmówić Crialesemu żarliwości i stylu, a jego fantastyczne światy mają w sobie nutkę "Cudu w Mediolanie" Vittorio De Siki - podsumował.
"L’Immensita" jest jednym z 23 filmów prezentowanych w konkursie głównym 79. festiwalu w Wenecji. Oprócz obrazu Crialesego szansę na Złotego Lwa mają m.in. "Bardo, False Chronicle of a Handful of Truths" Alejandro Gonzaleza Inarritu, "All the Beauty and the Bloodshed" Laury Poitras, "Argentina, 1985" Santiago Mitrego i "Blonde" Andrew Dominika. Laureata nagrody poznamy w sobotę. Wyłoni go jury w składzie: amerykańska aktorka Julianne Moore (przewodnicząca), francuska reżyserka, laureatka ubiegłorocznego Złotego Lwa za "Zdarzyło się" Audrey Diwan, irańska aktorka Leila Hatami, włoski reżyser i scenarzysta Leonardo Di Costanzo, argentyński reżyser, scenarzysta i producent Mariano Cohn, brytyjski pisarz japońskiego pochodzenia, laureat literackiego Nobla z 2017 r. Kazuo Ishiguro, a także hiszpański reżyser, scenarzysta i producent Rodrigo Sorogoyen.