"Mam szczęście do ciekawych kobiecych ról, ale też ufam swojej zawodowej intuicji" – mówi Magdalena Boczarska. Ceniona aktorka przyjęła zaproszenie na 17. edycję Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA. Wydarzenie potrwa w Krakowie jeszcze do 5 maja. W rozmowie z RMF MAXX opowiada o jasnych i ciemnych stronach aktorstwa oraz nowych projektach, w których wzięła udział. Zdradza też, dlaczego aż 10 lat czekała na to, by stanąć wspólnie ze swoim partnerem Mateuszem Banasiukiem na teatralnych deskach. Z Magdaleną Boczarską rozmawiała Kinga Nyga-Chwalińska.

REKLAMA

Boczarska o aktorstwie: Najpiękniejszy i bardzo niebezpieczny zawód

Magdalena Boczarska to polska aktorka filmowa, telewizyjna i teatralna. Jest ceniona przez widzów i krytyków. Ma na swoim koncie nagrody m.in. za role w filmach "Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej" czy "Różyczka". Mimo odnoszonych sukcesów przyznaje, że aktorstwo to zawód, który ma jasne i ciemne strony.

Uważam, że to najpiękniejszy i najbardziej okropny zawód świata. Pięknie jest wtedy, kiedy mamy szczęście do pięknych ról, kiedy produkcje, w których bierzemy udział rezonują z widownią i spotykają się z uznaniem. Pięknie jest wtedy, kiedy producenci, reżyserzy widzą nas w swoich wizjach i w swoich planach, a okropnie - kiedy tak się nie dzieje - tłumaczy aktorka w rozmowie z Kingą Nygą-Chwalińską. To też cholernie niebezpieczny zawód, z własnym mrokiem i z otwieraniem szuflad, które w normalnych realiach są pozamykane na 10 spustów z napisem "nie otwierać". To bardzo niebezpieczny zawód, który bazuje i gra w bezczelny sposób z naszymi emocjami - dodaje.

Boczarska: Nie znam aktora, który byłby całkowicie odporny na krytykę

Aktorka podkreśla, że odniesiony sukces nie chroni artystów przed krytyką czy zwątpieniami.

To mnie ciągle zaskakuje, że mimo tylu lat w zawodzie, kiedy powinnam już wiedzieć, że są wzloty i upadki, stany stagnacji i euforii, kiedy jest taki rollercoaster i bardzo dużo się dzieje (...) ciągle nie jestem bardzo odporna krytykę, na różne dywagacje typu: czy to ma sens czy nie ma sensu, czy się podoba czy się nie podoba, czy moja praca jest komuś potrzebna czy nie jest potrzebna. Nie znam aktora, który byłby całkowicie odporny na krytykę - przyznaje Boczarska.

Boczarska o "Różyczce 2": Zdawałam sobie sprawę, jakie obciążenie na nas ciąży

Mija pół roku od premiery filmu "Różyczka 2". Udział w tym projekcie, jak podkreśla aktorka, był dla niej wyjątkowo intensywny. W filmie Magdalena Boczarska wciela się aż w trzy postaci: 70-letnią Różyczkę, Różyczkę w retrospekcji i córkę Różyczki - Joannę.

To była dla mnie niesamowicie obciążająca, na bardzo wielu poziomach, praca. Zdawałam sobie sprawę, jakie obciążenie na nas ciąży, na wszystkich twórcach. Pierwsza część - nie boję się użyć tego słowa - była wielkim sukcesem - wspomina Boczarska.

Dla wielu widzów "Różyczka" to film kultowy i miałam świadomość, że wchodzenie ponownie do tej samej rzeki, chociaż my wiedzieliśmy, że do zupełnie innej, jest sporym ryzykiem, bo chcieliśmy ten poziom utrzymać - tłumaczy artystka. Miałam świadomość, że odpowiedzialność jest ogromna. Ciężar właściwie całego filmu został położony na barki mojej osoby - zwraca uwagę.

Magdalena Boczarska i Mateusz Banasiuk pierwszy raz razem na deskach teatru

Magdalena Boczarska i Mateusz Banasiuk są razem od ponad 10 lat. Długo czekali na wspólny debiut teatralny. Dopiero 16 kwietnia publiczność Teatru Imka mogła ich zobaczyć w spektaklu "Wypiór". W rozmowie z Kingą Nygą-Chwalińską aktorka zdradza, dlaczego wybrali właśnie ten projekt.

Kiedy zdecydowaliśmy się na wspólny występ na scenie to w projekcie, który, w naszym mniemaniu, jest artystycznie odważny, ciekawy i ważny - opisuje Boczarska.

Wspólna praca okazała się dla aktorskiej pary fantastycznym doświadczeniem, choć były pewne obawy.

Nas bardzo zaskoczyło to, że nam to sprawiło tyle frajdy po 10 latach. Sami się zastanawialiśmy, jak to będzie: czy będziemy siebie nawzajem w pracy drażnić, irytować - przecież różnie bywa - ale nam sprawiło to wiele frajdy i było to dla nas bardzo inspirujące - relacjonuje aktorka.

Jeździliśmy razem na próby do Teatru Imka. Jego tymczasowa siedziba jest oddalona kawał drogi od miejsca, w którym mieszkamy, więc spędzaliśmy sporo czasu w samochodzie, co też sprzyjało nauce tekstu. Była to bardzo inspirująca praca - wspomina Boczarska.

Sztuka "Wypiór" powstała na podstawie powieści Grzegorza Uzdańskiego, nominowanej do Paszportu "Polityki".

Tekst opowiada o parze w niemocy twórczej artystów - pisarzy, co też było nam w jakimś sensie bliskie. Ich związek jest właściwie w stanie rozpadu, w dodatku orientują się że mieszka z nimi w szafie nieumarły od 200 lat Adam Mickiewicz pod postacią wampira. Uważam, że to jest bardzo ważny tekst, który też rozprawia się z mitem romantyzmu i z tym, co romantyzm z nami zrobił. Romantyzm jest tak silnie w nas zakorzeniony, że mówi nam jak mamy kochać, jakimi mamy być patriotami - zauważa rozmówczyni Kingi Nygi-Chwalińskiej.

"Z rolami jak z facetami"

Aktorka przyznaje, że ma szczęście do ciekawych kobiecych postaci. W rozmowie z RMF MAXX opowiada też, które role są dla niej szczególnie ważne.

Z rolami jak z facetami: niektórzy zostawiają ślad na całe życie, o innych się chce zapomnieć albo po prostu się zaraz zapomina, bo to są relacje, które nie wniosły wiele w nasze życie - tłumaczy obrazowo Boczarska.

Jeżeli chodzi o te najważniejsze role to "Różyczka" i "Różyczka 2" - bo dla mnie to zamyka się w jedną klamrę - i"Sztuka kochania". Te dwa filmy bardzo wiele zmieniły w moim życiu. Jeżeli chodzi o seriale to: "Król", "Zachowaj spokój" i "Pod powierzchnią" - wylicza artystka.

"Napad", "Zapiski śmiertelnika" - nowe projekty z udziałem Magdaleny Boczarskiej

Jesienią aktorkę będzie można zobaczyć w filmie "Napad" w reżyserii Michała Gazdy na platformie Netflix.

Akcja filmu dzieje się w latach 90. W roli głównej występuje Olaf Lubaszenko. Oprócz Magdaleny Boczarskiej w obsadzie pojawią się m.in.: Jędrzej Hycnar i Wiktoria Gorodeckaja.

Data premiery filmu "Zapiski śmiertelnika" Macieja Żaka nie jest jeszcze znana.

To jeden z ciekawszych projektów, w jakich wzięłam udział. Film opowiada o człowieku - mężczyźnie, który całe życie chciał popełnić samobójstwo. Nigdy mu się to nie udawało, aż w końcu, kiedy umarł, każdy zastanawia się, czy to było samobójstwo, zabójstwo czy wypadek - zdradza Boczarska w rozmowie z Kingą Nygą-Chwalińską. Film dzieje się na kilku płaszczyznach: trochę płaszczyzna z zaświatów, trochę retrospekcje i współczesny świat - dodaje. Moja postać jest niejednoznaczna i bardzo miesza w tym scenariuszu. Czekam z niecierpliwością na premierę - podkreśla.


Autor: Kinga Nyga-Chwalińska