Z każdych najmniej oczekiwanych miejsc czuję promieniowanie "Zimnej wojny" - mówi Tomasz Kot w rozmowie z Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą. Aktor był gościem RMF FM w naszym studiu na festiwalu filmowym w Gdyni. Kot gra główną rolę w pokazywanej w Konkursie Głównym "Zimnej wojnie" Pawła Pawlikowskiego i występuje gościnnie w filmie dla dzieci "Dzień czekolady" Jacka Bławuta prezentowanym w konkursie Inne Spojrzenie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Aktor przyznaje, że całe zamieszanie z jego rzekomym udziałem w najnowszym filmie o Bondzie, to też efekt "Zimnej wojny". Zastrzega, że nie wie, czy Danny Boyle i Daniel Craig rzeczywiście pokłócili się o jego udział w tym obrazie. Nic nie wiem, co dalej, co z tym - podkreśla Kot.
Tomasz Kot nie chce spekulować, czy "Zimna wojna" mogłaby mieć szanse na Oscara, gdyby w poniedziałek została wybrana na polskiego kandydata do tej nagrody. Nie mnie to oceniać, nie mam skali porównawczej - zauważa.
To był ciężki, długi film - tak wspomina pracę na "Zimną wojną". Byłem cztery lata temu z "Bogami" w Gdyni i myślałem wtedy, że taka duża rzecz, z wartością, najwyraźniej zdarza mi się raz na dekadę. Po "Bogach" nagle trzy lata później następuje "Zimna wojna". Strasznie jestem szczęśliwy i wdzięczny za to - zauważa.
Mówiąc o "Dniu czekolady", Kot podkreśla, że bardzo chciał zagrać w kinie dziecięcym. Dzieci to jest bardzo wymagająca publiczność, dlatego że są natychmiast szczere. Mówią o tym, że coś im nie pasuje, coś im nie gra, coś jest brzydkie, coś jest niefajne i coś wcale nie było śmieszne, jakby nie mają z tym problemu, to jest ich podstawowy komunikat - zauważa Kot.
(mpw)