Osiem wolnych miejsc i sto trzydzieści chętnych osób. To tegoroczna statystyka z kierunku reżyseria w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej. "Talent trzeba mieć. Ale jest to coraz trudniejsze w tej szerokości geograficznej" - mówi w rozmowie z RMF FM reżyser Sławomir Kryński.
Podczas egzaminu na reżyserię, w łódzkiej szkole filmowej, sprawdzana jest między innymi "wrażliwość" plastyczna i umiejętność zaaranżowania scenki fotograficznej. Nie mamy sposobu, żeby sprawdzić, czy dana osoba ma zadatki na bycie dobrym aktorem, czy reżyserem. Egzamin to egzamin. On jest sprawdzalny. Wiele osób odniosło takie wrażenie, że polskie filmy, szczególnie ostatnich lat są głupie, a głupota bierze się stąd, że tworzą je głupi ludzie. Doszliśmy więc do wniosku, żeby kino było mądrzejsze, to musimy przyjmować mądrzejszych ludzi. To oznacza, że muszą oni zdać egzamin z tak zwanej wiedzy.
Okazuje się, że ta wiedza w szkole, na tym etapie, jest po prostu skandaliczna. Nie znają literatury, nie słuchają muzyki. wszystko to co wiedzą, to jest dzień dzisiejszy. To co ich zainteresowało w internecie, to co usłyszeli w radiu, czy zobaczyli w telewizji. Dopiero potem my zaczynamy się zastanawiać, kto z nich ma talent - opowiada reporterce RMF FM reżyser Sławomir Kryński. Jak dodaje, talent trzeba po prostu mieć. Ale jest o niego coraz trudniej. Przynajmniej w tej szerokości geograficznej - podkreśla.