Przez prawie 30 lat pisali do siebie listy - wybitny dramaturg Sławomir Mrożek i publicysta paryskiej Kultury Wojciech Skalmowski. W wywiadzie dla RMF FM Mrożek opowiada, że do jego przyjaźni ze Skalmowskim najbardziej przyczynił się Jerzy Giedroyć.

REKLAMA

W publikowanym właśnie przez Wydawnictwo Literackie tomie korespondencji Sławomira Mrożka i Wojciecha Skalmowskiego można znaleźć wiele nieznanych faktów z życia autora „Tanga”.

Robert Kalinowski: W jakich okolicznościach poznał Pan Wojciecha Skalmowskiego.

Sławomir Mrożek: W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku studiowaliśmy razem w Krakowie. To było chyba w 1952 roku. Chciałem uniknąć armii, byłem zagrożony jak każdy młody człowiek w tamtych czasach. Szukałem jakiegoś sposobu na odroczenie. W końcu zacząłem studiować iranistykę na UJ, tam było więcej miejsc niż kandydatów. Oczywiście bardzo szybko zrezygnowałem z tych studiów..

Robert Kalinowski: Wojciech Skalmowski został ekspertem w tej dziedzinie i później w Stanach Zjednoczonych spotkaliście się znowu.

Sławomir Mrożek: Tak, w Nowym Jorku w 1971 roku. Obaj byliśmy już jakiś czas poza Polską.

Robert Kalinowski: I zaczęliście korespondować?

Sławomir Mrożek: Połączyły nas wspólne losy, losy dwóch emigrantów.

Robert Kalinowski: Rzadko się zdarza, że dwie osoby przez taki długi czas piszą do siebie. Publikowany właśnie tom korespondencji obejmuje prawie 30 lat. Co więcej, na przykład w latach 70. wymiana listów była bardzo intensywna..

Skalmowski pisze w jednym z listów, że Pan jest jednym z nielicznych osób na emigracji, z którą mógł normalnie porozmawiać.

Sławomir Mrożek: Ja nie byłem na emigracji zaprzyjaźniony z wieloma Polakami. Utrzymywałem kontakt z Jerzy Giedroyciem z paryskiej "Kultury". Skalmowski też jeździł do "Kultury". Nawet częściej niż ja.

Robert Kalinowski: "Kultura" was połączyła.

Sławomir Mrożek: Tak, bardzo. A jak władzę w Polsce objął Jaruzelski to nasza przyjaźń jeszcze się wzmocniła.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Robert Kalinowski: Wyjaśnijmy w tym miejscu, że Wojciech Skalmowski publikował w „Kulturze” pod pseudonimem Maciej Broński. Nie wszyscy o tym wiedzieli.

Sławomir Mrożek: Ci, którzy nie wiedzieli, doznają ulgi.

Robert Kalinowski: Należy Pan do nielicznych twórców, którym udawało się wywoływać śmiech i mówić ważne rzeczy o świecie.

Sławomir Mrożek: Tak, ale stało się to dopiero po tym jak wyemigrowałem w 1963 roku. Dopiero zagranicą zacząłem żyć w pełni. W Polsce nie było takiej możliwości. Po wyjeździe zostałem w kraju skreślony a milicja jeździła po Polsce i zbierała moje książki. Potem, po paru latach komunistom nie opłacało się już mnie prześladować. A ja byłem dalej za granicą i nie obchodziły mnie ich pomysły na mnie.

Robert Kalinowski: Z listów z Wojciechem Skalmowskim wynika, że po nadejściu Gierka dochodziły z Polski sygnały, że chcą Pana wystawiać w kraju i wystawiali.

Sławomir Mrożek: Ale ja nigdy nie odpowiadałem na te sygnały

Robert Kalinowski: W listach do Skalmowskiego bardzo mocno daje Pan to zrozumienia. Generalnie dopiero emigracja dała Panu szansę na mówienie pełnym głosem.

Sławomir Mrożek: Wystarczy wziąć moje sztuki. We Włoszech napisałem „Tango”. Pół roku po wyjeździe z kraju ( 1964).

Robert Kalinowski: Najważniejsze Pana dzieło i wydaje się, że ciągle uniwersalne. Świetnie opisuje świat, w którym żyjemy w tej chwili.

Sławomir Mrożek: Niedawno byłem na Węgrzech, gdzie wystawiano „Tango”. Byłem bardzo zadowolony bo sztuka spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem.

Robert Kalinowski: Przez całe życie stara się Pan unikać upolityczniania swoich sztuk. Po 1980 roku napisał Pan jednak "Alfę" ( 1984) poświęconą Lechowi Wałęsie. Dlaczego ?

Sławomir Mrożek: Wtedy byłem zdecydowany zostać na emigracji.

Robert Kalinowski: To znaczy, że Pan żałuję, że napisał „Alfę”?

Sławomir Mrożek: Ta szuka była grana w Paryżu i jeszcze gdzieś, ale krótko i od tamtego czasu już się nie pojawia..

Robert Kalinowski: Szybko się zdezaktualizowała?

Sławomir Mrożek: Szybko się zdezaktualizowała, właśnie dlatego, że była polityczna.

Robert Kalinowski: W pańskiej korespondencji ze Skalmowskim nie brakuje szczerych opinii, opinii dziś niepoprawnych politycznie. Na przykład w jednym z listów z 1981 roku krytykuje Pan Jana Pawła II za jego reakcję na stan wojenny w Polsce. Napisał Pan, że papież był za miękki.

Sławomir Mrożek: Skrytykowałem. Dziś myślę, że może papież miał powody, że by być miękki. Był wtedy w trudnej sytuacji.

Robert Kalinowski: Gdy Pan czyta te listy zebrane w książce to czy nie chciałby Pan coś z nich wyrzucić, nie obawia się Pan reakcji współczesnych?

Sławomir Mrożek: Nie boję się tego.

Robert Kalinowski: A czy uważa Pan, że lustracja artystów jest potrzebna?

Sławomir Mrożek: Powiem Panu szczerze. ja przeżyłem całe życie w miarę uczciwie. Wojciech Skalmowski był tak samo uczciwy. Nie muszę się niczego wstydzić. Wszystko, co było, napisałem. W związku z tym czuję się zwolniony z odpowiedzi na Pańskie pytanie.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Robert Kalinowski: Tęskni Pan za Meksykiem?

Sławomir Mrożek: Tęsknię za wszystkimi rzeczami, które mi się w życiu zdarzyły.

Robert Kalinowski: Czuje się Pan w Polsce jak na emigracji.

Sławomir Mrożek: Powtarzam to ostatnio. Dla emigranta normą są trzy lata. Albo wraca w ciągu trzech lat albo jest mu już bardzo trudno wrócić

Robert Kalinowski: Dlaczego Pan został pisarzem?

Sławomir Mrożek: To proste, ja nic innego nie potrafię robić. To moje całe życie.

Robert Kalinowski: A co robi Sławomir Mrożek w Krakowie w 2007 roku.

Sławomir Mrożek: Wielu rzeczy nie robię. Coraz bardziej ograniczam swoją aktywność.

Robert Kalinowski: Nie kusi Pana, żeby usiąść i napisać jeszcze coś dla teatru.

Sławomir Mrożek: Szczerze mówiąc nie. Nie piszę już sztuk.

Robert Kalinowski: Dlaczego?

Sławomir Mrożek: Jest Pan zbyt dociekliwy.

Robert Kalinowski: W 1975 roku napisał Pan tak: moja młodość: mimo wszystko czas nadziei. moja dojrzałość - utrata nadziei a dziś?

Sławomir Mrożek: Teraz to już jest raczej końcówka. Oddycham z ulgą i oczekuję na końcówkę. To jest ulga pod każdym względem.