Nie odbędzie się zaplanowane na dziś spotkanie z Romanem Polańskim w Szkole Filmowej w Łodzi. Jak poinformowała uczelnia, odwołano je na prośbę reżysera. Wcześniej pojawiła się internetowa petycja nawołująca do odwołania spotkania w związku z faktem, że reżyser oskarżany jest o gwałty.
"Na prośbę Romana Polańskiego, spotkanie w Szkole Filmowej w Łodzi, które miało odbyć się w sobotę, 30 listopada, zostało odwołane" - taki komunikat opublikowała Szkoła Filmowa w Łodzi.
W piątek wieczorem Roman Polański wziął udział w Łodzi w gali zamknięcia 24. Forum Kina Europejskiego Cinergia. Odebrał statuetkę Złotego Glana, przyznawaną "niepokornym twórcom filmowym idącym pod prąd modom i trendom". Polański zaprosił też na projekcję swojego najnowszego filmu "Oficer i szpieg", a chwilę później opuścił salę.
Przed rozpoczęciem gali doszło do incydentu. Przed wejściem na salę zatrzymanych zostało i wyprowadzonych z kina troje młodych ludzi, którzy próbowali zakłócić uroczystość.
W czwartek Polański uczestniczył w warszawskiej premierze swojego najnowszego filmu - "Oficer i szpieg".
pic.twitter.com/kjHlq55lch
KSobiechowskaNovember 28, 2019
W sobotę Polański miał odwiedzić Szkołę Filmową w Łodzi, której jest absolwentem. Jego wizycie sprzeciwiała się grupa studentów, pracowników i absolwentów uczelni. W internetowej petycji, skierowanej do władz szkoły i jej rektora prof. Mariusza Grzegorzka, domagali się odwołania spotkania.
Jak argumentowali, Szkoła Filmowa "tak jak każda inna placówka edukacyjna powinna być miejscem, w którym potępia się przemocowe zachowania seksualne". "Pan Roman Polański jest oskarżany o przynajmniej pięć tego rodzaju zachowań. Najmłodsza z domniemanych ofiar miała dziesięć lat. Nie do nas należy osądzanie, czy te oskarżenia są prawdziwe, czy nie" - napisali.
W środę na ten apel odpowiedział w oświadczeniu prof. Mariusz Grzegorzek - rektor Szkoły Filmowej w Łodzi. "Próbuję zrozumieć wątpliwości związane z wizytą reżysera na Targowej, jednak nie do końca podzielam punkt widzenia wielu oburzonych" - stwierdził.
Rektor ocenił w oświadczeniu, że Polański jest najwybitniejszym absolwentem Szkoły Filmowej w Łodzi i wielokrotnie pokazywał swój szacunek dla tej uczelni. "Przypomnę także, że nasza szkoła nadała Romanowi Polańskiemu tytuł doktora honoris causa - najwyższy akademicki tytuł honorowy" - dodał prof. Grzegorzek.
"Ludzkie życie jest skomplikowanym, pulsującym zjawiskiem, które wymaga uważności i szacunku. My artyści powinniśmy to rozumieć szczególnie. Nie do nas należy wydawanie wyroków w sprawach tak niejednoznacznych i skomplikowanych jak zarzuty ciążące na Romanie Polańskim" - stwierdził prof. Grzegorzek. "Wyrażanie oburzenia i zatrzaskiwanie przed nim drzwi właśnie przez nas, społeczność jego Alma Mater - wydaje mi się być aktem skrajnie niestosownym" - dodał. Zapewnił, że chce zaprosić zainteresowanych studentów i pracowników uczelni na "rozmowę ze wspaniałym, doświadczonym artystą i mądrym człowiekiem".
"W pewnym sensie przeraża mnie ta nagła aktywność i epatowanie podnieconą, ciemną energią w obliczu atomizacji, anemizacji i twórczego kryzysu, które przerabiamy na co dzień. Nie czuję, że mam jakiekolwiek prawo do moralnej oceny życia Romana Polańskiego" - zauważył rektor Filmówki.
8 listopada francuski dziennik "Le Parisien" opublikował historię francuskiej fotograf Valentine Monnier, która po raz pierwszy zdecydowała się publicznie opowiedzieć o gwałcie, jakiego miał się wobec niej dopuścić Roman Polański.
Kobieta utrzymuje, że do zdarzenia doszło w 1975 roku, gdy miała 18 lat, w domku w Gstaad, na zachodzie Szwajcarii. Podkreśla, że nigdy nie zdecydowała się, by pójść ze sprawą na policję, jednak postanowiła publicznie oskarżyć artystę w związku z premierą jego filmu "Oficer i szpieg" - to dramat historyczny przedstawiający historię francuskiego kapitana Alfreda Dreyfusa, który został niesłusznie oskarżony o zdradę stanu i skazany na dożywotnie więzienie.
Monnier pracowała kiedyś jako modelka i w latach 80. zagrała w kilku filmach, m.in. w komedii "Trzej mężczyźni i dziecko" wyreżyserowanej przez Coline Serreau.
Adwokat Polańskiego Herve Temime poinformował, że artysta "zdecydowanie zaprzecza wszelkim zarzutom o gwałt" i podkreślił, że te rzekome zdarzenia sprzed blisko 45 lat nigdy nie zostały zgłoszone policji.
Roman Polański jest ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości od 1977 roku. Uciekł ze Stanów Zjednoczonych tuż przed ogłoszeniem wyroku w sądzie w Los Angeles w sprawie o gwałt na nieletniej. Jak twierdzi, obawiał się, że sędzia nie dotrzyma warunków ugody.
W 2010 roku brytyjska aktorka Charlotte Lewis oskarżyła reżysera, że zmusił ją do seksu, gdy miała 16 lat.
Z kolei dwa lata temu kobieta opisywana pseudonimem "Robin" wyznała, że w 1973 roku, gdy miała 16 lat, Polański dokonał na niej napaści seksualnej.
Również w 2017 roku 61-letnia niemiecka aktorka Renate Langer zgłosiła szwajcarskiej policji, że Polak zgwałcił ją w Gstaad w 1972 roku.
Herve Temime, adwokat Polańskiego, przekonuje, że wszystkie te zarzuty "są bezpodstawne".