Muzeum komiksu działa w Brukseli od 1989 roku i od tego czasu co roku odwiedza go ćwierć miliona turystów. Tu można poznać historie belgijskiego komiksu, zobaczyć oryginalne plansze np. Peyo - twórcy Smerfów czy pierwsze wydania Lucky Luke’a autorstwa Morrisa.
W samym sercu Brukseli, niedaleko Grand Place mieści się Muzeum Komiksów. Zaraz po wejściu dech w piersiach zapiera hol - to bowiem budynek secesyjny, zaprojektowany na początku XIX w. przez słynnego architekta Victora Hortę.
Muzeum działa od 1989 roku i od tego czasu co roku odwiedza go ćwierć miliona turystów. Tu można poznać historie belgijskiego komiksu, zobaczyć oryginalne plansze np. Peyo - twórcy Smerfów czy pierwsze wydania Lucky Luke’a autorstwa Morrisa.
Bogaty program wystaw czasowych pozwala odwiedzającym odkryć niezliczone oblicza komiksu.
Tutaj jako studenci odbywamy staże, jest też bogata biblioteka, centrum dokumentacji i nieźle wyposażony sklepik z książkami i figurkami - opowiada polska studentka Wyższej Szkoły Artystycznej na wydziale komiksu.
Są oczywiście atrakcje dla dzieci, muzeum jest interaktywne można sobie zrobić zdjęcie z gigantycznym smerfem czy rakietą prosto z albumów o Tintinie. Turyści są zachwyceni. Przyjechałyśmy z Hiszpanii. Moja przyjaciółka jest fanką komiksów. Podoba mi się, że nie potrzebujesz słów, żeby rozśmieszyć ludzi. Świetne muzeum, bo pokazuje także historię komiksu - mówią turystki.
Komisy w Belgii to lektura obowiązkowa nie tylko dzieci i młodzieży, ale i dorosłych. 50-latek czy 60-latek nie wstydzi się czytać powieści graficznych czy tradycyjnych komiksów.
Powstał nawet nurt flamandzkiej powieści graficznej, w którym wyróżnia się Judith Vanistendael. Jej akwarelowa powieść o umieraniu i narodzinach pt. "Kiedy Dawid stracił głos" znana jest polskim czytelnikom.
Ciekawe są także rysowane atramentem tragiczne wspomnienia z dzieciństwa Koenraada Tinela, który był synem flamandzkiego nazisty i mając 9 lat, uciekał z Belgii przed aliantami.
Na tak liczną rzeszę czytelników czekają w Belgii znakomite komiksiarnie. Wyróżniają się dwie: jedna mieści się w Brukseli, druga w Leuven. Obie równie magiczne, ale każda na swój sposób.
Mieszcząca się w centrum Brukseli komiksiarnia "Brüsel" została stworzona na wzór komiksu pod tym samym tytułem. Chodzi o album François Schuitena i Benoît Peetersa, który opowiada o fikcyjnej Brukseli, ciemnej, kafkowskiej, gdzie urbanizacja jest celem samym w sobie, a architektura jest jednym z bohaterów.
Nasz sklep jest wyjątkowy, bo jak pani widzi, są tu przejścia, metalowe schody, półpiętro - wzorowane na świecie stworzonym przez Schuitena i Peetersa. To Bruksela, która nie istnieje realnie. To Bruksela wyobrażona, do której się wchodzi, przekraczając nasz próg - mówi Driss Kasri, założyciel księgarni.
I rzeczywiście, zanurzamy się w innym świcie, gdzie królują komiksy, manga, książki dla dzieci, ale także plakaty, sitodruki, printy czy figurki z komiksów.
Druga księgarnia "Het Besloten Land" mieści się w sercu studenckiego miasta - Leuven. Długa, wąska księgarnia, to nie wszystko. Sklep połączony jest ze znanym w Belgii wydawnictwem komiksów Oogachtend. Wiele wydanych tutaj albumów zostało dostrzeżonych przez polskie wydawnictwo Timof i cisi wspólnicy, i dzięki temu znalazło swoje wersje w języku polskim.
Księgarnia połączona jest także z hurtownią, dzięki czemu na półki trafiają bardzo szybko nowości np. ze Stanów Zjednoczonych. Jest tu ogromny wybór komiksów w języku angielskim. Wtajemniczeni wiedzą, że pod koniec każdego tygodnia można tu spotkać szefową wydawnictwa Ann Jossart i zapytać zarówno o klasykę jak i najnowsze albumy.