Film "Sala samobójców. Hejter" to jest opowieść o tym, jak rodzi się zło i jak różne ma odcienie. Wszystko przez odrzuconą miłość. Albo przez nadmierne ambicje, poczucie krzywdy. Albo z powodu wykluczenia, upokorzenia i chęci zemsty. Zanurzone w internecie, do którego każdy ma dziś dostęp i gdzie wielu czuje się anonimowych.
Hejt jest rzeczą, którą zajmowałem się w moim debiucie, czyli w "Sali samobójców". Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to hejt - mówi Jan Komasa. Potem hejt stał się słowem roku, dziś wszedł do tzw. mainstreamu i wszyscy się tym słowem posługują, żeby opisać zjawiska, które są wzmacniane przez internet - dodaje reżyser. Hejt wdarł się do naszego codziennego języka. Jeśli nie dotyka was bezpośrednio, to na pewno ktoś z waszych bliskich się z nim zetknął. Zawsze chciałem zrobić taki film - mówi Jan Komasa.
Reżyser filmu "Sala samobójców. Hejter" opowiedział też o tym, jak bardzo nie potrafimy się porozumieć. Z taką samą atencją przygląda się środowiskom bezmyślnie wrzeszczącym "śmierć wrogom ojczyzny" czy "precz z islamem" jak i kulturalnym elitom, które brzydzą się przemocą słowną i fizyczną.
Ci sami ludzie, którzy na wernisażu sztuki współczesnej ze współczuciem w oczach pochylają się nad instalacją skomponowaną z ubrań uchodźców, wyśmiewają chłopaka z prowincji, gdy tylko przekroczy próg ich domu. A widzieliście jak męczył się z krewetką? - pytają siebie po jego wyjściu. A gdzieś pośrodku są jeszcze ci, którymi bardzo łatwo manipulować. Cała masa ludzi bez własnego zdania.
Tomek jest chłopakiem z prowincji, studentem prawa. Pomagają mu państwo Krasuccy, którzy jeździli do jego wsi na wakacje, a ich córka Gabi spędzała z Tomkiem czas w dzieciństwie. Fascynacja dziewczyną stanie się z czasem jego obsesją.
Chłopak zostaje przyłapany na plagiacie i usunięty z uczelni. Nie informuje o tym swoich dobroczyńców, a kiedy oszustwo wychodzi na jaw, Tomek traci zaufanie i życzliwość całej rodziny. Planuje więc na niej zemstę.
Dostaje pracę w agencji PR oraz dostęp do najnowszych technologii i tajemnic. Zaczyna inwigilować całą rodzinę Krasuckich, która włączyła się w kampanię polityczną kandydata na prezydenta stolicy Pawła Rudnickiego. Podsłuchuje, śledzi ich media społecznościowe, podszywa się. Tomek staje się piekielnie zręcznym manipulatorem i wściekłym internetowym hejterem.
W roli Tomka Jan Komasa obsadził Macieja Musiałowskiego. Młodego, zdolnego, "nieopatrzonego" w kinie aktora. Jego oczy, na początku pełne emocji, na koniec stają się zimne, a spojrzenie lodowate.
"Sala samobójców. Hejter" zaczyna się i kończy sceną przy stole. Ci sami ludzie, ta sama konfiguracja. Ale tylko widz wie, co wydarzyło się pomiędzy. To jest tajemnica, która go bardzo boli, która go bardzo zawstydza, która go bardzo przeraża.
SPRAWDŹ: Orły 2020: "Boże Ciało" z rekordową liczbą statuetek