Prawdziwa rewolucja na brytyjskim rynku muzycznym. Po raz pierwszy w historii dochód uzyskiwany z abonamentów serwisów streamingowych wyprzedził sprzedaż fizycznych płyt. Łączna kwota za obiegły rok wyniosła prawie 830 milionów funtów.
To przejaw kulturowej zmiany w sposobie słuchania muzyki. Najnowsze dane potwierdzają, że Brytyjczycy częściej gotowi są płacić za dostęp do utworów, niż za fizyczne posiadanie płyt kompaktowych czy winylowych. 62 procent łącznej sumy tworzą abonenci serwisów streamingowych, natomiast pozostałe 38 proc. melomani, którzy wierni są kupowaniu dysków. Warto zaznaczyć, że w kategorii formatów fizycznych, drastycznie spadła sprzedaż tzw. kompaktów. Tymczasem czarne krążki wciąż utrzymują swą popularność na tym samym poziomie. Mimo zmian w sposobie korzystania muzyki, wartość brytyjskiego przemysłu muzycznego wzrosła w ubiegłym roku o prawie 40 procent.
W przeszłości, dochód na jaki mógł liczyć muzyk ze sprzedaży fizycznych płyt był nieporównywalnie większy od pieniędzy, jakie otrzymuje obecnie od takich serwisów jak Spotify czy Googleplay. Tylko wybitne gwiazdy - mowa tu o nazwiskach z najwyższej półki - mogą liczyć na godziwe pieniądze, ponieważ docierają do wielu milionów słuchaczy.
W przypadku mniej znanych artystów, te kwoty znacznie mniejsze. Za jedno odtworzenie utworu właściciel praw autorskich otrzymuje maksymalnie 0.006 dolara. Czyli nawet nie jednego centa. A właścicieli praw autorskich jednej piosenki może być kilku. Obecnie brytyjscy muzycy przeważnie zarabiają na życie koncertując, bądź angażując się w jednorazowe projekty, których budżet ustalany jest na podstawie indywidualnych kontraktów.
Uroku muzyki odtwarzanej z płyty winylowej nie da się zastąpić streamingiem cyfrowym - choć warto skosztować muzyki nagrywanej bezpośrednio z gramofonu na nośnik cyfrowy, a następnie umieszczanej na serwisie YouTube. To nie jest to samo, ale słuchają jej na słuchawkach, można w przybliżeniu znaleźć się w świecie analogowym.
Obcowanie z nim to kontakt z dwoma głośnikami wysokiej klasy i gramofonem za kilka tysięcy funtów. Popularne w Londynie stały się biletowane imprezy, gdzie za kilka funtów, w obecności innych melomanów i z kieliszkiem wina w dłoni, można wysłuchać w całości kultowych płyt na najlepszym na świecie sprzęcie lampowym.