Takeoff, członek grupy Migos zginął od przypadkowej kuli. Tak twierdzi w wydanym oświadczeniu jego wytwórnia. Policja w Houston wciąż bada, czy raper, który wczoraj zginął, był celem czy też nie.

REKLAMA

28-letni Takeoff, raper nominowany do nagrody Grammy zginął we wtorek w strzelaninie w kręgielni w Houston w Stanach Zjednoczonych. Przebywał tam na prywatnej imprezie, zorganizowanej z okazji urodzin znajomego.

Jak relacjonowały media za oceanem, w pewnym momencie w grupie mężczyzn doszło do kłótni, ktoś wyciągnął broń, padły strzały.

Takeoff zginął na miejscu.

W wydanym oświadczeniu reprezentująca rapera wytwórnia napisała o "bezsensownej przemocy" i "przypadkowej kuli, która odebrała kolejne życie".

Szef policji w Houston Troy Finner nie chce spekulować, czy Takeoff był celem.

"Bazując na tym, co ludzie o nim mówią, był osobą cieszącą się szacunkiem, nieprzemocową" - powiedział - "Lepiej poczekać na wynik śledztwa, ale nie mamy podstaw sądzić, że był w tym czasie zamieszany w zajście o charakterze kryminalnym".

Policja apeluje do świadków, by zgłosili się złożyć zeznania.

Kiedy padły strzały, w imprezie w kręgielni brało udział między 40 a 50 gości. Jedyną ofiarą śmiertelną był 28-letni raper. Ranne zostały dwie osoby.

Do tej pory w sprawie strzelaniny nikt nie został zatrzymany. Policja podejrzewa, że w zajście zamieszane były dwie uzbrojone osoby.

Takeoff wraz z raperami Quavo i Offset tworzył trio Migos. Prawdziwe nazwisko 28-latka to Kirshnik Khari Ball. Był najmłodszym członkiem zespołu. Quavo był jego wujkiem, a Offset kuzynem.

Występowali razem od 2008 roku. Ich największym hitem jest "Versace" z 2013 roku, trzy lata później był nim utwór "Bad and Boujee".