Premiera kontrowersyjnego dokumentu Michael’a Morre’a "Fahrenheit 9/11", za którą reżyser otrzymał Złotą Palmę na Festiwalu Filmowym w Cannes do czerwoności rozgrzała polityczną atmosferę w Waszyngtonie.
Krytycy zarzucają mu, że jest polityczną manipulacją. Niektóre konserwatywne koła próbowały nawet przekonać kina, aby nie wyświetlały tego filmu. Te próby jednak zdaniem Moore’a przyniosły efekt wręcz odwrotny od zamierzonego.
Prawica mówi, że nie tylko nie zamierza oglądać tego filmu, ale że będzie próbowała nie dopuścić by zobaczyli go mieszkańcy wszystkich mniejszych miasteczek Ameryki. To takie nieamerykańskie. Dla większości Amerykanów to wręcz odrażająca postawa. Dlatego mam wrażenie, że zamiast szkodzić, wręcz przyczyniają się do wzrostu oglądalności filmu - mówił Moore.
Na premierze "Fahrenheita 9/11" w Waszyngtonie zjawiło się ponad ośmiuset VIP-ów. Dwugodzinny film, który między innymi oskarża administrację Busha o manipulowanie wydarzeniami z 11 września i wyolbrzymianie zagrożenia terroryzmem, aby zyskać poparcie dla wojny w Iraku wchodzi na ekrany kin w całych Stanach Zjednoczonych już jutro.