Nie żyje Piotr Machalica, polski aktor teatralny i filmowy. Miał 65 lat. O jego śmierci poinformowała Krystyna Janda.
"Z wielkim smutkiem zawiadamiamy, że odszedł tej nocy, nasz wielki przyjaciel, kolega, wspaniały Człowiek i cudowny Artysta Piotr Machalica. Kochaliśmy i podziwialiśmy Go wszyscy. Był w naszej Fundacji od samego początku i zagrał na naszych scenach przez ostatnie 15 lat setki spektakli, także zaśpiewał wiele koncertów. Żegnamy Go zaskoczeni Jego śmiercią, w środku naszej wspólnej życiowej i teatralnej drogi. W naszych repertuarach zaplanowaliśmy na najbliższe miesiące spektakle z Piotrem nie możemy uwierzyć że ich już nie zagra" - napisała Krystyna Janda na Facebooku.
"Piotrusiu, kochanie, to pożegnanie, najczulsze z możliwych, to podziękowanie za Twój talent, przyjaźń, Twoje ciepło, czar, lojalność, rzetelność, poczucie humoru, prawość, wielkie Człowieczeństwo. Żegnaj piękny i czuły książę, cieszymy się że byłeś ostatnie lata bardzo szczęśliwy i dzieliłeś się z nami i publicznością Twoim szczęściem (...). Rozstajemy się w połowie przerwanego zdania. Zawsze będziemy pamiętać, nasze życie i teatry bez Ciebie tracą barwy. Kochamy Cię. Składamy żonie i rodzinie głębokie kondolencje" - dodała Janda.
Piotr Machalica zmarł w szpitalu MSWiA w Warszawie o 02:30.
Piotrek był niesłychanym człowiekiem. Po prosty składał się właściwie z nadwrażliwości. To był taki człowiek emanujący ciepłem, dobrem, troską o innych, zagubieniem jednocześnie w tej nadwrażliwości. Człowiekiem, który nie wstydzi się łez, jak go coś wzrusza i to wszystko oparte jest na prawdzie, na przeżyciu, na takiej wrażliwości na wszystko, co go otaczaKrzysztof Materna dla RMF FM o Piotrze Machalicy
Grał co najmniej 45 lat, najpierw w Teatrze Powszechnym wielkie role, wspaniałe, razem graliśmy w "Fedrze", "Medei", "Dwoje na huśtawce", "Kotce na blaszanym dach". Potem, od kiedy otworzyłam Fundację, zagrał u nas setki spektakli, bardzo trudnych ról O' Neilla, Albeego, współczesne komedie, farsy - wymieniała Krystyna Janda, która jest założycielką i dyrektorem artystycznym warszawskiego Teatru Polonia i Och-Teatru.
Przypomniała, że "w tej chwili grał cztery duże role". Wiadomość o jego śmierci jest taka niespodziewana. Myśmy całą noc wszyscy nie spali. Nie mogliśmy uwierzyć, że nas spotyka wszystkich takie nieszczęście i ludzkie i teatralne, ponieważ nagle zostaliśmy zatrzymani tak w pół kroku, w pół słowa z nim, w pół uśmiechu. Jeszcze przed chwilą byliśmy na jego ślubie - mówiła ze wzruszeniem.
Był wspaniałym aktorem o wyjątkowej pokorze, wyjątkowym takcie. Cudownie śpiewał. Pracowałem z nim kilka razy i zawsze była to obopólna radość -Maciej Wojtyszko
Podkreśliła, że Machalica był "człowiekiem nadzwyczajnym i wspaniałym wielkim artystą, ale bardzo, bardzo skromnym". Przez co nie wszyscy, jeżeli nie chodzili do teatru i nie śledzili jego drogi, się o tym dowiadywali w momentach, w których powinno być o tym głośno. Zwróciła uwagę, że w tym roku Machalica dostał nagrodę za płytę, bo jak mówiła, "śpiewał cudownie".
Trudno mówić o człowieku, z którym właściwie 45 lat zawodowego życia się nie rozstawałam. Był opoką naszej Fundacji, zawsze wiedzieliśmy, że jak będzie tylko mógł, to przyjedzie i zagra, zrobi nową rolę i to będzie na pewno rola wspaniała. Tak zagrał cudowną rolę "Tereski" w "Casa Valentina", przebrany w perukę, w korale. To była taka rozkoszna rola, taka tkliwa, czuła. A jesteśmy niedawno po premierze "LILY", którą zagraliśmy razem w grupie aktorów, ale Piotrek grał tam rolę główną - mówiła Janda.
Zaznaczyła, że Machalica był "człowiekiem po prostu niezwykłym, nadzwyczajnym". To był taki wspaniały facet, men, a jednocześnie tak delikatny, ciągle czuło się wzruszenie
Machalica urodził się w Pszczynie 13 lutego 1955 r., ukończył wydział aktorki na PWST w Warszawie. Przez ponad 20 lat był związany z Teatrem im. Zygmunta Huebnera w Warszawie, gdzie występował m.in. "Medei" wg Eurypidesa w reż. Huebnera, "Weselu" wg Wyspiańskiego w reż. Krzysztofa Nazara, "Trzech siostrach" wg Czechowa w reż. Agnieszki Glińskiej i "Królu Learze" wg Szekspira w reż. Piotra Cieplaka. W pamięci publiczności zachowały się także jego duety z Krystyną Jandą w spektaklach "Dwoje na huśtawce" wg Gibsona w reż. Andrzeja Wajdy i "Kotka na rozpalonym blaszanym dachu" wg Williamsa w reż. Andrzeja Rozhina.
To był bardzo zdolny, bardzo utalentowany aktor. Miał coś takiego w sobie ciepłego, a zarazem przekonywującego. Przykro mi słyszeć, że umarł -Jacek Bromski
W 2006 r. aktor został dyrektorem ds. artystycznych w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, gdzie także występował na scenie (chociażby w "Hamlecie" wg Szekspira w reż. Andre Huebnera-Ochodło) i reżyserował spektakle (w tym "Życie: Trzy wersje" wg Yasminy Rezy). Funkcję dyrektorską sprawował do 2018 r. Współpracował m.in. z Teatrem Polonia, Och-teatrem i Teatrem 6.piętro. Ponadto można go było oglądać w spektaklach Teatru Telewizji, m.in. "Elżbieta, królowa Anglii" i "Sokół Maltański" w reż. Laco Adamika.
"Dziękuję za wszystko. Za kawał życia i dobroć. Na szczęście Twój głos będzie z nami, dopóki my będziemy. Przytulam do serca najbliższych"Magda Umer
Zagrał w wielu filmach, m.in. "Dekalogu IX" ,"Zabij mnie glino", "Złocie dezerterów", "Dniu Świra", "Sztuce kochania", "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Prócz tego szeroka publiczność kojarzy go z serialami "Złotopolscy", "Egzamin z życia" i "Prosto w serce". Piotr Machalica wielokrotnie brał też udział w festiwalach piosenki aktorskiej - śpiewając pieśni Młynarskiego, Okudżawy i Brassensa. Jeździł ze swoimi recitalami po całej Polsce, by przybliżać widzom właśnie aktorską piosenkę. W połowie lat 80. dostał nawet nagrodę na Festiwalu Piosenki w Opolu. Jego charakterystyczny głos słyszeliśmy też wielokrotnie w słuchowiskach i dubbingu filmów.
Był laureatem wielu nagród i wyróżnień. Doceniono go m.in. Nagrodą Wyspiańskiego (1991 r.) i odznaką "Zasłużony Działacz Kultury" (1997 r.). W 2005 r. otrzymał Srebrny Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", a w 2011 r. - nagrodę Wielki Ukłon na Festiwalu Filmowym Quest Europe w Zielonej Górze.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nie żyje brytyjski pisarz John le Carré. Autor słynnych powieści miał 89 lat