LaToya Jackson, siostra zmarłego w 2009 roku Króla Popu, jest przekonana, że nagrania zamieszczone na pośmiertnym albumie "Michael" nie zostały zaśpiewane przez jej słynnego brata.

REKLAMA

Przypomnijmy, że niedawno serwis TMZ.com opublikował sensacyjnie brzmiące informacje. Jak twierdzi portal, 14-letnia Paris Jackson, córka Michaela, miała twierdzić, że wydany jesienią 2010 roku album "Michael" nie zawiera partii wokalnych jej słynnego taty! TMZ.com miało dotrzeć do nagrani, na którym nastolatka zdemaskowała machinacje.

Na całej płycie nie ma jego głosu! Sprawdź w internecie i poszukaj na You Tube Jasona Malachi. To on śpiewa - miała powiedzieć Paris Jackson, wymieniając wokalistę znakomicie podrabiającego barwę głosu Króla Popu.

14-latka zareagowała na sensacyjne doniesienia serwisu TMZ.com wpisem na Twitterze, w którym zaprzecza rewelacjom opublikowanym w portalu.

Ludzie nie powinni ufać mediom takim jak TMZ, kiedy mówi się o mojej rodzinie. W 'Hold My Hand' akurat śpiewa mój tata - napisała córka artysty.

Gdy wydawało się, że afera została szybko wyciszona, głos zabrała LaToya Jackson. Siostra zmarłego artysty twierdzi bowiem, że Paris Jackson zakwestionowała przy niej oryginalność piosenek z albumu "Michael".

Nie znam całej płyty, ale jestem przekonana, że w utworach, które miałam okazję usłyszeć, na pewno nie słychać jego głosu - powiedziała w telewizyjnym talk-show "The Talk".

Paris zadzwoniła do mnie i powiedziała: 'Ciociu, posłuchaj tego. Musisz tego posłuchać, to nie jest głos tatusia" - wspomina LaToya Jackson.

Przyznałam jej rację. Słuchałam i słuchałam. Upewniłam się, że to nie jest jego głos, co bardzo mnie zmartwiło. Paris powiedziała mi, że nie pozwoli, by ludziom którzy wydali ten album, to się upiekło - kontynuuje siostra "Jacko".

To jest mała dziewczyna, która myśli w ten sposób, bo kocha swojego ojca. Nie chciała tej płyty, na której nie ma głosu jej ojca. Dlatego powiedziała, że osoba która go udaje jest w tym bardzo dobra - zakończyła LaToya Jackson.

Zarówno wytwórnia Sony Music, wydawca albumu "Michael", jak i Jason Malachi, który perfekcyjnie potrafi imitować głos Króla Popu, zaprzeczali doniesieniom, że nagrania na płycie nie są autentyczne.