Amerykańska Akademia Filmowa jest już nieco zmęczona wciąż powtarzanymi opiniami o wyjątkowo brutalnej w tym roku walce o jej nagrody - pisze "The Washington Post". Ponieważ zaś opinie te nie pozbawione są racji, zastanawia się co można zrobić, by wizerunek Oscara, jednego z najbardziej rozpoznawanych na świecie symboli amerykańskiej kultury, na tym nie ucierpiał.
Nominacje i nagrody zapewniają wytwórniom filmowym pokaźne zyski, z których trudno zrezygnować bez walki. Właśnie dlatego tygodnie między ogłoszeniem nominacji, a oscarową galą upływają pod znakiem agresywnej kampanii reklamowej i oskarżeń rywali o prowadzenie nieczystej gry. Wśród rozważanych już propozycji było m.in. skrócenie czasu między ogłoszeniem nominacji a wręczeniem Oscarów czy narzucenie studiom filmowym ograniczeń budżetu, które mogą przeznaczyć na reklamę.
Ograniczeń takich nie będą chcieli zaakceptować jednak najpoważniejsi odbiorcy tych pieniędzy - branżowe pisma "Variety" i "Hollywood Reporter" oraz dzienniki wychodzące tam, gdzie członków Akademii mieszka najwięcej czyli w Los Angeles i Nowym Jorku. Równocześnie ciężko wciąż odróżnić uzasadnioną promocję filmu obecnego w kinach, od reklam skierowanych już tylko do głosujących członków Akademii. Właśnie dlatego wytwórnie często utrzymują tytułu na afiszu, nawet jeśli nikt już na nie nie przychodzi, ograniczając możliwości bezpośredniego wpływu na głosujących zakazując m.in. telefonowania do nich. Akademia zrobiła już wiele dla ochrony Oscara przed skutkami jego własnej popularności. Zdaje sobie jednak sprawę, że musi uczynić jeszcze więcej.
foto Grzedorz Jasiński RMF Los Angeles
04:40