Producent filmu o Lechu Wałęsie podjął decyzję o usunięciu z listy sponsorów firmy Amber Gold. Pieniądze, którymi szef parabanku wsparł powstającą produkcję, teraz trafią do depozytu. Premierę filmu przesunięto na jesień przyszłego roku.
Pieniądze przekazane przez Marcina Plichtę na obraz o Lechu Wałęsie pozostaną w depozycie do czasu wyjaśnienia afery Amber Gold. Producent Michał Kwieciński nie może podać, jaka to kwota, bo obowiązuje go klauzula poufności.
Wiadomo, że budżet filmu wynosi 19 milionów złotych, a Amber Gold dołożył jako sponsor mniej niz 5. Usunięcie firmy z listy sponsorów, to dla twórców produkcji trudna decyzja. Rezygnacja grozi bowiem, że film może w ogóle nie powstać.
Kwieciński uspokajał jednak, że producenci zaczynają poszukiwanie nowych sponsorów. Jestem człowiekiem walecznym - przekonywał. Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz powiedziała z kolei: Ja jestem po rozmowie z ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim, z pozostałymi koproducentami filmu i sponsorami. Będziemy starać się zachęcić inne firmy do tego, żeby znaleźć brakujące pieniądze, potrzebne, by film dokończyć.
Na razie premierę filmu "Wałęsa" przesunięto na jesień przyszłego roku. Pierwotnie zapowiadano, że obraz wejdzie do kin na początku 2013 roku.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przypomnijmy, że przed podjęciem decyzji o usunięciu Amber Gold z listy sponsorów, Lech Wałęsa apelował do reżysera filmu Andrzeja Wajdy, by "zrobił coś, aby nie brudzono jego nazwiska". Twórcy filmu nie ukrywają żalu: Lech Wałęsa wypowiada się w takim tonie, żeby pan Andrzej Wajda coś z tym zrobił. Pan Andrzej nie wie w ogóle o co chodzi (...). Przykro mi, że ktoś ponosi koszty natury moralnej, na które absolutnie nie zasługuje - mówił producent Michał Kwieciński.
Odorowicz podkreśliła, że poszukiwaniem sponsorów zajmują się producenci filmu, a nie jego bohater i reżyser.
Dyrektor PISF dopytywana przez dziennikarzy, czy nie było możliwe przed nawiązaniem współpracy wcześniejsze "sprawdzenie" Amber Gold , tłumaczyła, że "ani producenci filmu ani PISF nie mają żadnych możliwości weryfikacji legalnie działających, zarejestrowanych firm w Polsce". Nie jesteśmy organem kontrolnym ani służbą specjalną. (...) Nikt nie mógł przypuszczać, że firma popadnie w tego rodzaju kłopoty - mówiła.
Europoseł Jacek Kurski zaapelował we wtorek w Gdańsku do Wałęsy i Wajdy o zwrot dotacji Amber Gold na film o byłym prezydencie.
Byłoby czymś niezwykle niestosownym, niemoralnym, symbolicznie hańbiącym dla samego bohatera tego filmu, gdyby ten filmowy pomnik Lecha Wałęsy zbudowany był na krzywdzie tysięcy Polaków oszukanych przez firmę Amber Gold, która jest sponsorem i donatorem filmu - powiedział wiceprezes Solidarnej Polski.
To nie do mnie ten apel. Ani ja nie prosiłem o pieniądze, ani ja nie kazałem robić filmu. Co to mnie obchodzi? To nie jest mój biznes - odpowiedział Wałęsa na apel Kurskiego.
Były przywódca Solidarności podkreślił, że nie ma nic wspólnego z powstającym filmem. Ja nie mam nic wspólnego ani z firmą Amber Gold, ani z Wajdą. Robią ten film, ale nie na moją prośbę, czy rozkaz. Ja w tym nie pomagam. Mam pełne zaufanie do Wajdy, nie wybierałem mu sponsorów, ani on o to mnie nie prosił. Nawet nie wiedziałem, kto to finansuje - dodał Wałęsa.
Wajda powinien coś zrobić i zdjąć z mojego nazwiska takie odium. Powinien to zrobić sam, ja nie będę mu nic sugerował. Chciałbym, żeby nie brudzono mojego nazwiska. Głęboko wierzę, że Wajda, jako człowiek poczciwy, coś zrobi, żeby oczyścić moje nazwisko - skomentował sprawę Wałęsa.
Kurski pytany o to, kto miałby zwrócić pieniądze, odpowiedział, że "jest to sprawa producentów filmu i to oni powinni znaleźć w budżecie pieniądze i je zwrócić, tak, żeby nie budować tego na nieszczęściu ludzi".