Adele odwołuje koncerty w Las Vegas. Robi to rzewnie płacząc na Instagramie. Film obejrzały już miliony fanów artystki.
Brytyjska wokalista miała objąć rezydenturę w Las Vegas i przez trzy miesiące, do kwietnia występować w jednym z tamtejszych ekskluzywnych hoteli. Niestety, koronawirus zdziesiątkował jej ekipę.
Pojawiły się także poważne problemy z dostawami materiałów koniecznych do zbudowania sceny.
W związku z tym Adele zmuszona była odwołać koncerty. Zrobiła to na swoim oficjalnym koncie na Instagramie dosłownie płacząc.
"Staraliśmy się,robiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale to siła wyższa, zostaliśmy pokonani, połowa mojej ekipy jest chora. Nie zdążyliśmy więc z przygotowaniem koncertów na czas".
Nagranie na Instagramie pojawiło zaledwie dzień przed rozpoczęciem serii 24 koncertów.
Adele miała śpiewać co weekend dwa koncerty. Jej występy miały trwać trzy miesiące. Cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem.
Ponieważ to Las Vegas, bilety nie były tanie. Najdroższe sprzedawano nawet za 500 funtów.
"Ale nie mogę śpiewać, jeśli wszystko jest w rozsypce i bardzo mi z tego powodu przykro" - skarży się Adele.
Koncerty nie zostały zupełnie odwołane, jedynie przesunięte w czasie. Za każdy z nich ma otrzymać pół miliona funtów.
Problemy, z jakimi boryka się brytyjska wokalistka są poniekąd odzwierciedleniem sytuacji pandemicznej w Stanach Zjednoczonych. Koronawirus nikogo nie oszczędza i robi to nieprzewidywalny sposób.
Przeprosiny Adele skierowała do wszystkich fanów, a przede wszystkim tych, którzy już zjechali do Las Vegas, żeby jej posłuchać.
To oczywiście wiąże się z wydatkami - nie tyko kupnem biletów, ale pobytem i rezerwacją drogich hoteli. Ktoś mógłby powiedzieć, że na biednych nie trafiło, ale Adele odrzuca taką argumentację. Wszyscy fani są jej - zawsze podkreśla to w wywiadach. Przeprosiny tak szczere i tak suto zakrapiane łzami z pewnością zasłużą u nich na zrozumienie.