31 milionów dolarów - tyle Kevin Spacey ma zapłacić producentom "House of Cards". To, jak pisze "The Hollywood Reporter" , ma być zadośćuczynienie za straty poniesione na skutek oskarżeń o molestowanie przez aktora. Producenci przekonywali, że Spacey złamał ustalone przez nich zasady.

Po dwóch latach batalii prawnej za zamkniętymi drzwiami arbiter orzekł, że Kevin Spacey musi zapłacić producentowi "House of Cards", czyli firmie MRC, prawie 31 milionów dolarów za niewłaściwe zachowanie za kulisami serialu politycznego. Chodzi m.in o złamanie przez aktora warunków umowy, w tym zakazu nękania i nagabywania innych zatrudnionych przez producentów osób. Jak pisze "The Hollywood Reporter", producenci złożyli już dokumenty w Sądzie Najwyższym w Los Angeles, by potwierdzić wyrok arbitrażowy.

Do tego dochodzą jeszcze straty finansowe. Po zarzutach o molestowanie przez aktora kilku osób na planie, twórcy "House of Cards" rozwiązali z nim umowę, wycięli go z nagranego już materiału, zmienili fabułę, a całość skrócili o 5 odcinków.

Spacey wycięty z serialu po oskarżeniach o molestowanie

Spacey, który grał Franka Underwooda w "House of Cards", został wycięty z serialu w 2017 roku po zarzutach o seksualne napastowanie młodych mężczyzn.

Oskarżenia były na tyle mocne, że MRC przeprowadziła własne śledztwo i ostatecznie rozwiązała kontrakty aktorskie i produkcyjne. Spacey próbował odwoływać się od decyzji negocjatora u trzech dodatkowych arbitrów, ale bezskutecznie.

Opracowanie: