W piątek rano strażacy ugasili pożar na terenie zakładów chemicznych Synthos w Oświęcimiu. Ogień pojawił się w czwartek wieczorem. Poprzedził go wybuch. Nikomu nic się nie stało - informują strażacy. Sprawą zajęła się małopolska policja.
W trwającej od wczoraj akcji uczestniczyło około 100 strażaków. Firma Synthos twierdzi, że do zapłonu doszło w urządzeniu oczyszczania powietrza z instalacji do produkcji kauczuku.
"Sytuacja jest opanowana. W wyniku zdarzenia nikt nie ucierpiał. Nie nastąpiła nadmiarowa emisja do atmosfery oraz do wód. Ciągi technologiczne są wyłączone z ruchu. O dalszym postępowaniu związanym z zaistniałym zdarzeniem będziemy informowali na bieżąco" - poinformowano w czwartek wieczorem w oświadczeniu.
Słuchacze RMF FM informowali o kłębach dymu, które unosiły się nad zakładem. Rzecznik małopolskiej straży pożarnej mł. bryg. Sebastian Woźniak pytany, czy może dojść do ewakuacji mieszkańców najbliżej położonych budynków, odpowiedział, że nie ma takiej konieczności. Strażacy apelowali jednak o zamknięcie okien.
W akcji uczestniczyli strażacy z powiatów oświęcimskiego, wadowickiego i chrzanowskiego.
Latem ub.r. w oświęcimskich zakładach również doszło do pożaru. Zapalił się wtedy kauczuk syntetyczny w instalacji do jego schładzania.
Policjanci z wydziału kryminalnego wyjaśniają okoliczności i przyczyny pożaru w Oświęcimiu. Zebrane wstępnie materiały i ustalenia przekażą miejscowej prokuraturze - podała oświęcimska policja.
Z wstępnych informacji wynika, że powodem pożaru był wybuch, do którego doszło w instalacji dopalającej resztki odgazów pozostałych z produkcji kauczuku - powiedziała rzecznik oświęcimskich policjantów asp. szt. Małgorzata Jurecka.