Do niebezpiecznej sytuacji doszło na małopolskim odcinku autostrady A4 koło Tarnowa. Dwa auta osobowe miały zajeżdżać sobie drogę, bo osoby siedzące w środku grały w interaktywną grę.

REKLAMA

W niedzielę tarnowska policja otrzymała - jak przyznał w rozmowie z RMF FM rzecznik tamtejszych funkcjonariuszy Paweł Klimek - bardzo dziwne zgłoszenie, dotyczące łapania pokemonów. Dzwonił kierowca, którego syn miał grać w interaktywną grę i łapać pokemony.

Z przekazanych informacji wynikało, że pewnym momencie drogę zajechał mu inny samochód osobowy. Kierowca drugiego auta nie dość, że wykonywał niebezpieczne manewry, to jeszcze zaczął grozić zgłaszającemu.

To miało być agresywne zachowanie na autostradzie, pojazd miał przyspieszać, zwalniać i zajeżdżać drogę, ale tylko do tego jednego użytkownika drogi - dodaje Klimek.

Policjanci wysłali policyjny patrol na Miejsce Obsługi Pasażerów w Wierzchosławicach. Najpierw zjechał tam zgłaszający, a chwilę później drugi samochód, którego kierowca miał zachowywać się agresywnie.

Samochody brały udział... w bitwie o pokemony

Policjanci złapali się za głowę, gdyż okazało się, że osoby jadące w tych dwóch samochodach - w jednym jechały dwie osoby, w drugim trzy - są uczestnikami interaktywnej gry i należą do przeciwnych drużyn . Jedni do czerwonych, drudzy do niebieskich - a przy autostradzie pojawiły się pokemony, które należy zwalczać albo łapać. I jedni i drudzy grają przeciwko sobie. I dlatego doszło do takiej niewyobrażalnej sytuacji na autostradzie - relacjonował Paweł Klimek.

Jak się okazało, operatorzy gry, z powodu pandemii i ograniczonej możliwości wychodzenia z domu, rozszerzyli możliwość znajdowania pokemonów na większym obszarze. Znalazły się one także... przy autostradzie.

Policja nie wystawiła żadnych mandatów. Nie było informacji, że dochodziło do zakłócenia ruchu dla pozostałych użytkowników drogi. Kierowcy dostali pouczenia.

Ważne jest, żeby takie punkty w tej grze nie pojawiały się w pobliżu np. autostrady, kierowcy nie byli stricte uczestnikami gry, byli nimi pasażerowie. Już wcześniej mieliśmy inne zgłoszenie dotyczące tej samej gry. Chodziło o mężczyznę, który kręcił się wokół samochodu i zaglądał pod niego. Właściciel samochodu zadzwonił na policję obawiając się, że to złodziej. Gdy policjanci przybyli na miejsce, mężczyzna tłumaczył że szuka pokemona, który wszedł mu pod samochód - mówi Klimek.