10-letni chłopiec zginął, a 8-letnia dziewczynka walczy o życie w szpitalu, po tym jak dzieci wjechały na sankach wprost pod jadący autobus. Do wypadku doszło w Sączowie koło Będzina w Śląskiem, kiedy ojciec dzieci zorganizował im kulig. Przypiął sanki do samochodu terenowego i ruszył w trasę. Gdy zjechał na jedną z ulic i skręcił, sanki wjechały wprost pod jadący z naprzeciwka autobus.