Po raz kolejny nie rozpoczął się w Vancouver proces czterech policjantów, którzy w 2007 roku użyli paralizatora do obezwładnienia Roberta Dziekańskiego. Imigrant z Polski zmarł na lotnisku.

REKLAMA

Policjantom postawiono w maju zarzut składania fałszywych zeznań, po czym miał rozpocząć się proces. Na wniosek obrońców przesunięto go na koniec sierpnia a następnie na środę 28 września. Jednak w tym dniu po raz kolejny nie doszło do rozpoczęcia procesu. Nowego terminu jeszcze nie wyznaczono.

14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver funkcjonariusze RCMP użyli paralizatora aby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania wideo, które jeden ze świadków wydarzenia zarejestrował na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, gdy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska. W niczym jednak nie zagrażał policjantom.

W grudniu 2009 roku, komisja zajmująca się dochodzeniami w sprawie skarg na policję przedstawiła raport, w którym stwierdzono, że użycie tasera wobec Dziekańskiego było "przedwczesne i nieadekwatne".