Były prezydent Pakistanu Pervez Musharraf wrócił do kraju po prawie pięcioletnim pobycie na emigracji. Nie odwiodły go od tego groźby talibów, którzy zapowiedzieli zamach na jego życie. Polityk chce wziąć udział w majowych wyborach parlamentarnych.
Musharraf jest znienawidzony przez talibów bo, w 2001 roku przyłączył się do rozpoczętej przez Stany Zjednoczone wojny z terroryzmem i zaczął rozprawiać się z rodzimymi ekstremistami. Pakistańscy talibowie zapowiedzieli, że zabiją go, jak tylko wróci do swojej ojczyzny.
Przed przyjazdem Musharaffa do Pakistanu sąd w Karaczi zawiesił nakazy aresztowania go w trzech sprawach. Pakistańska prokuratura zarzuca politykowi m.in. niedopełnienie obowiązków przy zapewnianiu bezpieczeństwa byłej premier Benazir Bhutto, która została zamordowana w 2007 roku. Drugi nakaz dotyczy śmierci Akbara Bugtiego, jednego z przywódców plemiennych, który zginął z rąk sił rządowych w 2006 r. Musharraf jest również poszukiwany w związku z bezprawną wymianą całego składu Sądu Najwyższego w 2007 roku.
Były prezydent powinien stawić się w sondzie najpóźniej 10 dni po powrocie do swojej ojczyzny. Nie wiadomo, czy będzie skłonny to zrobić, bo wszystkie zarzuty uważa za bezzasadne i motywowane politycznie.
(mn)