Młodemu Brytyjczykowi cierpiącemu na zespół Lennoxa-Gastauta, czyli ostry przypadek padaczki wszczepiono głęboko do mózgu neurostymulator. Pionierski zabieg zakończył się sukcesem.

REKLAMA

Zabieg wykonany został 7 miesięcy temu, gdy pacjent miał 12 lat. Cierpiący na zespół Lennoxa-Gastauta chłopiec doświadczał dziennie nawet kilkuset ataków epilepsji. Niektóre były niebezpieczna dla życia - wymagały reanimacji dziecka i podawania mu tlenu.

Neurostymultor wysyła sygnał elektryczny do mózgu, co blokuje te sygnały, które spontanicznie wywołują drgawki padaczkowe. Nasze urządzenie umieściliśmy w nacięciu wyżłobionym w czaszce - mówi dr martin Tisdall, który wykonał innowacyjny zabieg.

Uczeni i lekarze czekali na upublicznienie tego faktu kilka miesięcy, by zbadać dokładnie efekt terapii. Liczba ataków po przeprowadzeniu operacji zmniejszyła się o 80 proc. Te, które się zdarzają, są krótsze i mniej intensywne niż miało to miejsce wcześniej.

Podobne rozwiązania stosuje się u dorosłych pacjentów cierpiących na chorobę Parkinsona. W tej terapii elektrody wszczepia się w klatkę piersiową, podobnie jak emitujący sygnały elektryczne neurostymulator, co może powodować zakażenia.

Lekarze zamierzają wszczepić nowatorskie urządzenie kolejnym trzem osobom - także dzieciom. Jeśli zabieg okaże się równie skuteczny, następnie grupie około 20 pacjentów.

Dopiero potem, po porównaniu wyników i monitorowaniu stanu zdrowia, podjęte zostaną decyzje o szerszym zastosowanie tej metody w służbie zdrowia. Już teraz można jednak powiedzieć, że rodzice nastolatka są zachwyceni. Standard jego życia i kontakt z otoczeniem uległ radykalnej poprawie.