"Sławomir N., były szef agencji Ukrawtodoru, przyjmował korzyści majątkowe za zlecenia budowy dróg" - poinformował szef Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy Artem Sytnyk. Sytnyk wyjaśnił, że śledztwo rozpoczęło się w 2019 roku, z inicjatywy strony ukraińskiej. Badane są przetargi na ponad 270 milionów euro - mówił Artem Sytnyk. Dodał, że Nowakowi grozi do 12 lat więzienia.
Chodzi o polsko-ukraińskie śledztwo, w któym zatrzymany został były minister Sławomir Nowak, do niedawna szef ukraińskiej instytucji odpowiedzialnej za budowy dróg, a także były szef jednostki GROM i przedsiębiorca z Gdańska.
Według śledczych z Polski i Ukrainy grupa, którą miał stworzyć Sławomir Nowak, zajmowała się "rozkradaniem środków organizacji międzynarodowych, przeznaczonych na remont ukraińskich dróg", a także przyjmowaniem łapówek za konkretne zlecenia budowy. Podano przykład, że kiedy firmy z Ukrainy nie mogły ukończyć budów w określonym w umowie terminie, dostawały propozycję uniknięcia kar w zamian za łapówki.
Cały czas trwają przeszukania w tej sprawie - w Polsce, ale także w Kijowie i we Lwowie. Do tej pory sprawdzono już ponad 50 miejsc.
Zarówno polscy, jak i ukraińscy śledczy podkreślają, że sprawa jest rozwojowa i że możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne są kolejne zatrzymania.
Wg ukraiskiego prawa Sawomirowi Nowakowi grozi do 12 lat wizienia. @RMF24pl
patrykmichalskiJuly 20, 2020
Wg ukraiskiej prokuratury antykorupcyjnej Sawomir Nowak (z innymi osobami) w celu zalegalizowania korzyci, zaoy przedsibiorstwo na terenie Polski. @RMF24pl
patrykmichalskiJuly 20, 2020
Przypomnijmy, że były minister transportu Sławomir Nowak został zatrzymany w związku z podejrzeniem korupcji, kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i prania brudnych pieniędzy - dzisiaj.
Wraz z byłym ministrem zatrzymano jeszcze dwie osoby: b. dowódcę JW GROM Dariusza Zawadkę oraz gdańskiego przedsiębiorcę Jacka P.
Do kolejnych zatrzymań - jak dowiedział się reporter RMF FM - doszło na Ukrainie. To dwie osoby pracujące w Państwowej Służbie Państwową Dróg Samochodowych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jedną z tych zatrzymanych - tym razem przez ukraińskie służby osób - jest asystentka Sławomira Nowaka.
Zatrzymanie Sławomira Nowaka to efekt międzynarodowego śledztwa prowadzonego przez wspólny zespół prokuratorów z Polski i Ukrainy, a także funkcjonariuszy CBA oraz ukraińskiej służby antyantykorupcyjnej NABU.
Zespół ten powstał z uwagi na transgraniczny charakter działalności zorganizowanej grupy przestępczej - zaznacza rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr.
Przestępstwa miały być popełnione, gdy Sławomir Nowak kierował ukraińską Państwową Służbą Dróg Samochodowych (Ukrawtodor) - w latach 2016-2019. Ma usłyszeć sześć zarzutów. Jak dowiedział się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie reporter RMF FM, zarzuty są już przygotowane i zostaną postawione najprawdopodobniej dziś po południu.
W ciągu najbliższych godzin Sławomir Nowak oraz były szef GROM-u Dariusz Zawadka, a także biznesmen z trójmiasta powinni zostać doprowadzeni do prokuratury w Warszawie, gdzie zostaną im postawione zarzuty.
Sławomir N. nie jest aktywnym politykiem, w związku z tym jest to sprawa, która nie dotyczy już obecnej sceny politycznej - powiedziała była przewodnicząca Nowoczesnej, poseł Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer.
Katarzyna Lubnauer pytana przez podczas konferencji prasowej w Łodzi o zatrzymanie byłego ministra transportu w rządzie Donalda Tuska odpowiedziała, że jest jeszcze za wcześnie na komentowanie tej sprawy.
"My mamy tylko doniesienia medialne, poczekajmy na więcej danych. Pytanie jest, na ile to jest kwestia zarzutów, a na ile to kwestia polityczna. Przypomnę, że pan Sławomir N. nie jest w tej chwili aktywnym politykiem, posłem czy parlamentarzystą ogólnie, w związku z tym jest to sprawa, która nie dotyczy już obecnej sceny politycznej" - mówiła Lubnauer.
Na uwagę PAP, że przecież minister N. był prominentnym działaczem Platformy Obywatelskiej, która teraz stanowi trzon Koalicji Obywatelskiej, pani poseł KO odpowiedziała, że Sławomir N. jest osobą prywatną.
"Wcześniej już, przypomnijmy po kwestii związanej z zegarkiem (którego ówczesny polityk PO i członek rządu PO-PSL nie wpisał w rejestr korzyści - przyp. red.), wyszedł z polityki, jest w tej chwili osobą prywatną, w tym znaczeniu, że nie jest związany ze światem polityki i jako takiego trzeba go traktować" - powiedziała Lubnauer.
Sławomir Nowak ustąpił z funkcji p.o. szefa ukraińskiej państwowej agencji drogowej Ukrawtodor we wrześniu 2019 r. Ukraiński minister infrastruktury Władysław Kryklij mówił wcześniej, że zostanie on zwolniony, a problemem są jego decyzje personalne. Wcześniej ukraińska Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji (NAZK) poinformowała, że podał on nieprawdziwe informacje w deklaracji majątkowej - miał podać nieprawidłową wartość samochodu i kwot na rachunkach bankowych.
Sławomir Nowak oświadczył wówczas w odpowiedzi, że jego deklaracja jest prawidłowa. Ukrawtodor wyjaśnił w komunikacie, że wszystkie deklaracje finansowe Sławomira Nowaka potwierdzone są na kontach bankowych. Po rezygnacji z funkcji z Ukrawtodorze Sławomir Nowak napisał, że jest zadowolony "z wyników, które udało się osiągnąć na Ukrainie". Wśród swych zasług wymienił m.in. stworzenie Funduszu Drogowego, inwentaryzację dróg oraz lepsze wykorzystanie kredytów Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
W latach 2011-2013 Sławomir Nowak był ministrem transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie Donalda Tuska. W 2013 roku podał się do dymisji w związku z wątpliwościami dotyczącymi jego oświadczenia majątkowego, do którego - jako minister - nie wpisał wartego ponad 10 tys. złotych zegarka. Został skazany w 2014 r. przez stołeczny sąd na 20 tys. zł grzywny za zatajenie posiadania zegarka w pięciu oświadczeniach majątkowych. Zrzekł się wtedy mandatu posła i odszedł z polityki. Sąd odwoławczy w maju 2015 r. zmienił ten wyrok, umarzając warunkowo postępowanie karne wobec Nowaka. Orzekł, że ma on zapłacić 5 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym.
Zatrzymany płk Dariusz Z. był jednym z pierwszych żołnierzy przyjętych do GROM-u. Jego legitymacja nosi numer 41. W jednostce przeszedł wszystkie szczeble kariery od szturmowca do zastępcy dowódcy zespołu bojowego. Zaliczył misje na Haiti, w Jugosławii, Kosowie. W 2008 roku został dowódcą jednostki, a 2 lata później złożył rezygnację ze stanowiska
Nieoficjalną przyczyną odejścia - przypomina Onet - był konflikt z ówczesnym ministrem obrony narodowej Bogdanem Klichem i, jak spekulowały media, zapowiedź powołania przez prezydenta na stanowisko dowódcy Dowództwa Wojsk Specjalnych, któremu podlega GROM, gen. Piotra Patalonga.
Jak ustalił portal Money.pl, Jacek P. prowadzi w Gdańsku firmę organizującą kursy dokształcające i doskonalące umiejętności zawodowe księgowych.
Co ciekawe, w październiku i listopadzie 2019 r. w Kartuzach oraz w Mielnie firma Jacka P. prowadziła dla policji szkolenia ze zwalczania przestępczości podatkowej, rozpoznawania nieprawidłowości oraz przestępstw na szkodę interesów finansowych UE - czytamy w money.pl.
Jak zaznaczono, "podczas warsztatów poruszano w szczególności tematykę oszustw w wewnątrzwspólnotowym obrocie towarami i usługami, zwrot nienależnych podatków i akcyzy - czyli po prostu mechanizmy działania karuzel podatkowych".
Money.pl, powołując się na informacje Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku zaznacza, że szkolenia posłużyły podniesieniu poziomu kompetencji funkcjonariuszy pionu do walki z przestępczością gospodarczą pełniących służbę na terenie województw pomorskiego i zachodniopomorskiego.