Zamieszki w Paryżu: z policją starli się uczestnicy zorganizowanej przez związki zawodowe demonstracji przeciwko planowanej przez prezydenta Emmanuela Macrona reformie systemu emerytalnego. Jak relacjonował obecny na miejscu reporter agencji prasowej Reuters, w kierunku policjantów poleciały m.in. koktajle Mołotowa, zaś funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i granatów hukowych. Niespokojnie było również w Nantes na zachodzie Francji.

REKLAMA

Według centrali związkowej CGT, paryska manifestacja zgromadziła 350 tysięcy ludzi. Trzeba jednak zastrzec, że według oficjalnych komunikatów władz, w ponad 80 miastach w całym kraju protestowało w sumie - jak podliczyła agencja prasowa AFP - 360 tysięcy ludzi.

W stolicy starcia wybuchły w pobliżu Place de la Nation: jak podawał Reuters, ubrani na czarno i w części zamaskowani protestujący rzucali w stronę policji m.in. koktajlami Mołotowa, przewracali kosze na śmieci i próbowali niszczyć billboardy. Według agencji, zniszczone zostały sklepy zlokalizowane w okolicach manifestacji.

Funkcjonariusze użyli w odpowiedzi gazu łzawiącego i granatów hukowych.

Policja podkreśliła równocześnie, że - poza zamieszkami, w których uczestniczyli anarchiści - manifestacja przebiegała w znacznej mierze pokojowo.

#SputnikVido | Des policiers se gazent place de la Nationhttps://t.co/8QRDn6JasG#17decembre2019 #grevedu17decembre pic.twitter.com/c3SqLsQlxe

sputnik_frDecember 17, 2019

Gorąco było również w Nantes, gdzie według AFP protestowało od 14 do 30 tysięcy ludzi. Jak poinformował francuski nadawca C News, również w tym mieście policjanci użyli wobec manifestantów gazu łzawiącego.

FRANCE: Police fire tear gas at pension reform protest in Nantes https://t.co/3fAUokLlcK pic.twitter.com/WGSY5gGd66

evnsocialDecember 17, 2019

Zamknięte szkoły i paraliż komunikacyjny. We Francji trwa strajk generalny

Wtorek był we Francji już 13. dniem strajku generalnego przeciwko reformie emerytalnej i w obronie obecnego systemu ubezpieczeń społecznych.

Do pracy nie poszli m.in. nauczyciele, lekarze, pielęgniarki, farmaceuci, prawnicy i wykładowcy wyższych uczelni, sparaliżowany był transport publiczny, np. z powodu strajku maszynistów w trasy wyjechała tylko jedna czwarta pociągów wielkich prędkości TGV.


Ruch protestacyjny ma szerokie społeczne poparcie: popiera go - jak wynika z sondażu Harris Interactive - 62 procent Francuzów. Równocześnie 69 procent opowiada się za "świątecznym rozejmem".