Podczas demonstracji przed Białym Domem w piątek, prezydent USA Donald Trump został zaprowadzony przez służby bezpieczeństwa do podziemnego schronu - podała w poniedziałek agencja AP powołując się na źródła w administracji. Wcześniej napisał o tym "New York Times". Według Associated Press, prezydent był w schronie przez około godzinę.
Jak komentuje agencja AP, nagła decyzja ochraniającej prezydenta Secret Service była dowodem na "roztrzęsioną atmosferę" w Białym Domu, gdzie odgłosy i hasła protestujących było słychać przez cały weekend, a demonstranci walczyli z policją i agentami Secret Service. Protesty miały wywołać podwyższony stan zagrożenia wewnątrz prezydenckiego kompleksu, jeden z najwyższych od czasu ataków terrorystycznych z 11 września 2001 roku.
Biały Dom odmówił komentarza w tej sprawie. Wcześniej o odprowadzeniu Trumpa do schronu pisał dziennik "NYT".
Według źródeł agencji AP prezydent miał być wstrząśnięty i poważnie obawiał się o swoje bezpieczeństwo. W sobotę Trump wielokrotnie na Twitterze chwalił postawę Secret Service oraz groził, że na tych, którzy przełamią kordon przed Białym Domem czekają "najwścieklejsze psy i najbardziej złowieszcza broń" jaką kiedykolwiek widział.
W amerykańskiej stolicy mimo godziny policyjnej znów doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek do gwałtownych protestów osób wzburzonych zabiciem przed tygodniem przez policję w Minneapolis Afroamerykanina George'a Floyda.
Siły bezpieczeństwa odsunęły część manifestantów z placu Lafayette'a przed Białym Domem. Demonstracje odbywały się w kilku dzielnicach Waszyngtonu. Wielu z protestujących zachowywało się agresywnie.
Stojący przed Białym Domem pomnik Tadeusza Kościuszki został zdewastowany. Cokół pomnika zamalowano antyprezydenckimi i antyrasistowskimi napisami.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video